Józef Iwulski, rocznik 1952, 66 lat skończył 14 marca. Urodził się we Wrocławiu i na tamtejszym uniwersytecie w 1976 r. ukończył studia prawnicze. Choć proponowano mu asystenturę, wybrał aplikację sądową. Po złożeniu ślubowania sędziowskiego przeniósł się do Krakowa, gdzie od 1978 r. orzekał w Sądzie Rejonowym dla Krakowa-Podgórza i dla Krakowa-Krowodrzy w sprawach rodzinnych, karnych i cywilnych oraz pełnił funkcję przewodniczącego wydziału cywilnego. W latach 1980–1981 był wiceprzewodniczącym Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność". Brał czynny udział w pracach Centrum Obywatelskich Inicjatyw Ustawodawczych „Solidarności". W 1986 r. awansował do sądu wojewódzkiego, aby cztery lata później znaleźć się w Sądzie Najwyższym, w którym orzeka od 1 lipca 1990 r. Był wówczas najmłodszym sędzią.
Czytaj także: Dzień z życia prezes Gersdorf
– Razem z sędzią Józefem Iwulskim weszliśmy do nowo ukształtowanego Sądu Najwyższego – wspomina prof. Walerian Sanetra, prezes Izby Pracy SN w stanie spoczynku. – To jest świetny prawnik i jeden z najwybitniejszych sędziów SN orzekających po 1990 r. Świadczą o tym tysiące spraw, w których rozstrzygał spory. Bo znaczenie i rolę sędziego wyznaczają nie tylko te orzeczenia, z którymi wszyscy się zgadzają, ale szczególnie te, w których proponuje inny sposób patrzenia na pewne sprawy. Początkowo mogły budzić sprzeciw innych sędziów, jednak po latach te rozstrzygnięcia dowodziły swojej słuszności.
Czytaj także: Sądem rządzi dwoje prezesów