Zgodnie z art. 2 ust 2 ustawy o jednorazowym świadczeniu przysługuje ono osobom, które 30 kwietnia 2019 r. mają prawo do świadczeń, m.in.: emerytom i rencistom zarówno w ZUS, KRUS, jak i mundurowych zakładach emerytalnych MSWiA oraz MON, pobierającym świadczenie lub zasiłek przedemerytalny, pomostówkę czy nauczycielskie świadczenie kompensacyjne. Jednocześnie z art. 2 ust. 3 tej ustawy wynika, że świadczenie pieniężne nie przysługuje osobom, którym prawo do świadczeń określonych w ust. 2 zostało zawieszone na dzień 30 kwietnia 2019 r.
Ten zapis powoduje, że nawet kilkadziesiąt tysięcy emerytów i rencistów nie dostanie w maju dodatku, bo wypłata ich podstawowego świadczenia została zawieszona.
Najwięcej, bo prawie 80 tys. osób, to emeryci, którzy w 2018 r., korzystając z reformy wieku emerytalnego, złożyli wnioski do ZUS o przyznanie im świadczenia, ale nie zrezygnowali z pracy. ZUS obliczył im więc emeryturę, ale zawiesił wypłatę do czasu dostarczenia świadectwa pracy.
– Wiele osób po osiągnięciu wieku emerytalnego występuje do ZUS o obliczenie emerytury, aby sprawdzić, jakie świadczenie im przysługuje, a także aby dostać legitymację emeryta uprawniającą do ulgowych przejazdów komunikacją miejską, PKP czy PKS – mówi Andrzej Radzisław, radca prawny specjalizujący się w systemie ubezpieczeń społecznych. – Aby odwiesić emeryturę, trzeba na jeden dzień zrezygnować z pracy. Może to mieć jednak negatywne konsekwencje, gdy dotychczasowy pracodawca nie zechce zatrudnić takiej osoby po przerwie ze względu na przysługującą jej ochronę przed zwolnieniem.
Ten problem dotyczy wyłącznie zatrudnionych na etacie. Po reformie wieku emerytalnego emeryci zachowali prawo do ochrony przed zwolnieniem także po ukończeniu 60 lat przez kobiety i 65 lat przez mężczyzn. Przepisy określające, kiedy zaczyna się i kończy taka ochrona, są bardzo skomplikowane. W skrajnym przypadku ochrona przed zwolnieniem może się skończyć dopiero w październiku 2020 r., czyli za półtora roku.
– Bonus wynikający z trzynastej emerytury będzie jednak zachęcał do takich operacji – przekonuje dr Antoni Kolek, prezes Instytutu Emerytalnego. – Wychodzi na to, że takie dodatkowe świadczenia to zachęty do kończenia zatrudnienia.