I o nim mogę się wypowiedzieć. Zmiany ustrojowe w prokuraturze czy np. ustawie o komornikach usprawniły działania państwa w tych obszarach, przyczyniły się do ograniczenia patologii, czy jak w przypadku prokuratury skuteczniejszego zwalczania wielkich afer i spadku przestępczości. Taki sam efekt przyniesie też już uchwalona ustawa o syndykach. Uchwalone ostatnio gruntowne zmiany ustaw KPK, KPC, KK znacząco zwiększą sprawność państwa w regulowanych sferach. Wreszcie sądy – jest nowa KRS, Trybunał Konstytucyjny, Izba Dyscyplinarna, wiele nowych osób w Sądzie Najwyższym, w sądach powszechnych. Żaden rząd po 1989 r. nie przeprowadził tak fundamentalnych zmian w wymiarze sprawiedliwości.
Pytanie, czy na lepsze?
Problem polega na tym, że większość tych skutecznych zmian przeprowadziliśmy w pierwszych dwóch latach. Potem zmiany zatrzymały się w związku z koniecznością wynegocjowania porozumienia z Brukselą, rozpędzony proces reformy sądownictwa zatrzymał się – to dało czas drugiej stronie na okrzepnięcie i konsolidację. Oni razem z Timmermansem mówili o porozumieniu, kompromisie, negocjacjach, a w rzeczywistości chodziło im o powrót do status quo ze wszystkimi patologiami. Musimy się zastanowić, co się udało zrobić, jak to wygląda w pozostałych wspomnianych przeze mnie kluczowych punktach i przemyśleć to. Bez zdecydowanych zmian w objętych patologią strukturach systemu III RP prawica w Polsce nie będzie odnosić sukcesów na miarę tych, które odnosi Fidesz od ponad dekady.
Czy Zbigniew Ziobro powinien zostać wicepremierem, a Solidarna Polska powinna mieć dodatkowe ministerstwo?
Zbigniew Ziobro nie jest zainteresowany funkcją wicepremiera i wbrew doniesieniom medialnym nigdy takich aspiracji nie zgłaszał, i nie zamierza zgłaszać. Również nie zgłaszaliśmy żadnych oczekiwań poza dotychczas obowiązującą od kilku lat umową koalicyjną. Natomiast ważna jest dla nas pewność, że przyszły rząd będzie realizował bardzo ambitną agendę zmian w Polsce. Fundamentalne są dla nas idee i wartości, w które wierzymy. Przecież jestem europosłem. Mógłbym sobie spokojnie „jeść mule" i machnąć ręką. Chodzi o to, że jesteśmy młodym, ideowym środowiskiem na prawicy, które chce rozmowy o przyszłości Polski. Musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, dlaczego mimo obiektywnych sukcesów: wzrostu gospodarczego, spadku bezrobocia, ogromnych sukcesów w polityce społecznej, wielkich transferów socjalnych do milionów Polaków, sukcesów w polityce zagranicznej (zniesienie wiz do USA, Wojciechowski), słabości i śmieszności KO – dalej większość osób wybiera partie opozycyjne? A wzmocniona lewica wraca do Sejmu. Moim zdaniem między innymi dlatego, że nie sięgamy do zmiany fundamentów III RP, dlatego że na naszych oczach trwa proces wrogiej indoktrynacji i socjalizacji społeczeństwa – zamiany flagi biało-czerwonej na „tęczową", społeczeństwa wolnościowo-konserwatywnego na lewackie. Świat wartości społeczeństwa w większości kształtują media liberalno-lewicowe oraz lewicowe uniwersytety. I smutną puentą tego procesu było oświadczenie rektorów polskich uczelni, że trzeba karać za krytykę ideologii LGBT.
Jeżeli prawica nie zareaguje na te procesy u fundamentów, to po tej kadencji, za cztery lata, kolejne kilka milionów ludzi skończy proces „socjalizacji" – prawica nie będzie miała czego szukać w Sejmie. Jeżeli będzie chciała wrócić do władzy, to sama będzie musiała stać się lewicą, jak brytyjscy konserwatyści, którzy przegapili proces wrogiej indoktrynacji i socjalizacji społeczeństwa i potem musieli zmienić swój program: zaakceptować małżeństwa homoseksualne i adopcje dzieci przez nie. A teraz (od 2020 r.) wprowadzają obowiązkowe lekcje gender w szkołach.