Rzeczpospolita: Polski parlament w wyjątkowym trybie przyjął w poniedziałek wieczorem zmiany w zasadach przeprowadzania wyborów prezydenckich. Czy widzi pani jakiś problem z punktu widzenia europejskich zasad?
Bardzo uważnie śledziłam ten proces. Niepokoję się o wolne i uczciwe wybory i jakość głosowania, o legalność i konstytucyjność takich wyborów. Gdybym była obywatelem Polski, to chciałabym wiedzieć, jak dokładnie będzie się odbywało głosowanie, bo przecież odbędzie się już niedługo. Głosowanie korespondencyjne to wielka zmiana i taka metoda będzie zastosowana po raz pierwszy, ludzie nie są przyzwyczajeni. Miałabym wiele innych pytań, ale to Polacy powinni je zadać. Nam pozostaje przypomnienie polskim władzom o międzynarodowych standardach, takich jak choćby rekomendacja Rady Europy, żeby nie dokonywać fundamentalnych zmian w kodeksie wyborczym w roku poprzedzającym ich termin. Polska jest członkiem Rady Europy.
Komisja Europejska od pewnego czasu zajmuje się nową polską ustawą o postępowaniach dyscyplinarnych wobec sędziów. Słychać było, że procedura o naruszenie prawa UE może zostać ogłoszona już w lutym. Tak się nie stało i cały czas nie wiadomo, czy się rozpocznie. Czy fakt, że uwaga KE koncentruje się teraz na walce z pandemią oznacza, że stare sprawy zostały odłożone na półkę?
Dla nas to prawo było problematyczne jeszcze przed jego przyjęciem i dlatego w grudniu podjęłam nadzwyczajną inicjatywę zaapelowania do szefów czterech najważniejszych polskich instytucji o przemyślenie propozycji. Bo ta ustawa może bardzo zaszkodzić niezależności sędziów, jest też kwestia ochrony ich prywatności. Mamy poważne zastrzeżenia. Cały czas prowadzimy jednak analizę prawną. Może się wydawać, że długo nad tym pracujemy. Ale to nie jest banalna sprawa, musimy być absolutnie pewni i bezpieczni na gruncie prawnym. Potrzebujemy więcej czasu. Ale potwierdzam, że pracujemy nad naszą reakcją.