Zaczynał poniżej wyniku wyborczego własnej partii. Sondaże dawały mu 7-8 proc. Ostatnie badania wyborcze dają Władysławowi Kosiniakowi-Kamyszowi 11,4 proc. i pokazują, że w II turze tylko on pokonałby Andrzeja Dudę.
„Chodź, tygrysie" – tymi słowami Paulina Kosiniak-Kamysz skradła show swojemu mężowi podczas konwencji, dzięki czemu impreza kandydata PSL przebiła się do świadomości przeciętnego Polaka. Zapowiedziała, na kontrze do żony Andrzeja Dudy, że będzie aktywną pierwszą damą, zabiegającą o m.in. o pomoc dentystyczną dla dzieci i będzie ambasadorką walki ze smogiem oraz z plastikiem. Sama małżonka kandydata zdobyła takie zainteresowanie mediów, że nie może się opędzić od zaproszeń, których w pierwszym dniu po konwencji było kilkanaście. Sztabowcy PSL nie ukrywają, że Paulina Kosiniak-Kamysz będzie aktywna w kampanii, i liczą, że odegra znaczącą rolę. Również żartobliwe nawiązanie przez kandydata PSL do sitcomu „Ucho Prezesa" i nazwanie prezydenta Adrianem oraz stwierdzenie, że nie będzie wisiał na klamce prezesa, wzbudziło agresywne zachowanie PiS. Trzeba oddać szefowi PSL, że jako jedyny lider partyjny biorący udział w wyborach nie ma nad sobą szefa. Przedstawiciele sztabu prezydenta nazwali Kosiniaka-Kamysza „popychadłem Tuska" i „tęczowym prezesem", mimo że kilka dni temu to Andrzej Duda apelował o kulturalną debatę. Jednak od retoryki ważniejsze jest działanie.