Wznowienie albumu nazwanego elektroniczno-gitarowym bluesem na pożegnanie XX wieku i przywitanie nowego cybertysiąclecia ukaże się 23 czerwca pod tytułem „OKNOTOK". Pojawi się w odświeżonej wersji, poszerzonej o niewydane dotąd nagrania: „I Promise", „Lift", „Man of War" i osiem piosenek ze strony B singli. A już 28 czerwca grupa zagra niektóre kompozycje na gdyńskim Open'erze.
„OK Computer" jest ważny, bo stał się zapisem depresji wczesnej doby komputeryzacji – technologicznej rewolucji, która uruchomiła neoliberalny turbokapitalizm. Z perspektywy dzisiejszej muzyki elektronicznej trudno powiedzieć, że płyta Radiohead jest komputerowa, ale portretuje samotność w świecie opasanym komputerową i internetową siecią.
W tekstach wokalista Thom Yorke wyraził rozziew między analogową jeszcze świadomością człowieka a rzeczywistością rozpędzającą się jak transmisja terabajtów informacji. Mówił o próbie sfotografowania współczesnego pędu anachronicznym polaroidem. Powstaje rozmazany obraz, tak jak na okładce, bo nie nadążamy z przetwarzeniem danych. Jednocześnie można pomyśleć, że świat nie jest oglądany przez emocjonalne ludzkie oko, lecz przez pryzmat kamery z chłodem typowym dla elektronicznych motywów.
Laboratorium nagraniowe
Grupa nie chciała odcinać kuponów od drugiego albumu „The Bends" (1995) i planowała nagranie piosenek będących jego przeciwieństwem. Silna pozycja na rynku pozwoliła uzyskać od EMI zaliczkę 100 tysięcy funtów, przeznaczoną na zakup sprzętu i wynajęcie zabytkowego St. Catherine's Court w Bath. Obiekt ten należący do Jane Seymour – filmowej dziewczyny Bonda – zamieniony został w eksperymentalne laboratorium nagraniowe.
Jonny Greenwood planował komponować w stylu awangardowej płyty „Bitches Brew" Milesa Davisa. Teksty Yorke'a okazały się spełnionymi przepowiedniami. „Airbag" inspirowane „Tybetańską księgą śmierci" to zapowiedź kolejnej światowej wojny.