Mieszkanie tanio kupić, szybko wyremontować, drogo sprzedać. Przed pandemią do takich inwestycji zachęcały m.in. tanie kredyty. Biznes nęcił też gotówkowiczów zniechęconych mizernymi lokatami. Najlepsi inwestorzy na jednym flippie zarabiali ponoć 50–80 tys. zł. Takie kwoty padały na szkoleniach zachęcających do tego biznesu.
Pandemia mocno zweryfikowała flipperskie inwestycje. Jak ocenia Tomasz Błeszyński, doradca rynku nieruchomości, nie są one już tak rentowne. – Rozsądni flipperzy nie rzucają się na nowe projekty. Jest obawa o zyski. Rynek jest trudny, ceny poddawane korekcie. W niektórych przypadkach maleją o 20 proc. – mówi.
Mnożenie wątpliwości
Flippy są dziś bardziej ryzykowne. Powodów jest kilka. – Wielu klientów zastanawia się, czy i jak dziś inwestować w nieruchomości. Obawiają się wywołanego pandemią kryzysu gospodarczego – tłumaczy Tomasz Błeszyński. – Zakładane zyski z wynajmu mieszkań nie są już tak pewne i lukratywne. A to ta grupa klientów chętnie kupowała od flipperów „gotowce inwestycyjne", czyli wyremontowane lokale. Z kolei kupujący mieszkania na własne potrzeby mają w czym wybierać. Podaż wzrosła i na rynku pierwotnym, i na wtórnym. Deweloperzy coraz mocniej zabiegają o klientów, oferują bonusy, rabaty.
Generalnie jednak, na co zwraca uwagę Łukasz Wydrowski, właściciel firmy Estatic Nieruchomości, przecen nie widać. – Jeśli ceny zaczną spadać, to najwcześniej późną jesienią – przewiduje. – Spadki dotkną najpierw rynku mieszkań i apartamentów w drogich lokalizacjach turystycznych. W drugiej kolejności mogą się martwić właściciele nieruchomości na gęsto zabudowanych osiedlach. Najbardziej odpornymi lokatami wydają się domy i działki.
O czasie wyczekiwania mówi z kolei pośredniczka Joanna Lebiedź, właścicielka biura Lebiedź Nieruchomości. Wątpliwości mają i sprzedający, i kupujący. – Ci pierwsi pytają: sprzedawać czy czekać? Ceny spadną? Wzrosną? Jak będzie inflacja, to co zrobić z nic nie wartą kupką pieniędzy? – opowiada. – Kupujący zastanawiają się, czy nie wstrzymać się z transakcją, bo może będzie jeszcze taniej. Albo może nie czekać? Bo może zmaleje mi zdolność kredytowa?