W Europie transport lotniczy daje 7 procent PKB i 5 procent zatrudnienia. A każde 10 etatów w lotnictwie przynosi, w zależności od wyliczeń, od 2,6 (Oxford Economics) do 3 (Komisja Europejska) nowych miejsc pracy. Przy tym transport lotniczy powoduje powstawanie miejsc pracy, w dziedzinach nie związanych bezpośrednio z tą branżą: w meteorologii, budownictwie, transporcie naziemnym. Oczywiście rośnie także zatrudnienie w samym lotnictwie, ponieważ potrzebni są kontrolerzy ruchu lotniczego (o tych akurat jest najtrudniej), stewardzi, mechanicy, obsługa naziemna ruchu. Dodatkowo jeszcze każde euro wypracowane w sektorze lotniczym daje trzy euro w innych dziedzinach gospodarki (Aviation Strategy for Europe).
Polska jest dzisiaj jednym z najszybciej rosnących rynków lotniczych na świecie, w 2018 roku nasze lotniska obsłużyły 46 milionów pasażerów. Po dwucyfrowych wzrostach w największych portach w styczniu widać, że i ten rok zapowiada się rekordowo.
— Centralny Port Komunikacyjny to inwestycja, która ma głębokie uzasadnienie ekonomiczne i w długim horyzoncie zwróci się z nawiązką — przekonuje Mikołaj Wild, wiceminister infrastruktury i pełnomocnik rządu ds . CPK. — Z modelu przesiadkowego wynikają duże korzyści dla gospodarki. Zyski czerpią nie tylko zarządcy portów i przewoźnicy, ale też setki firm zlokalizowanych w promieniu około 200 kilometrów od hubów. Dzięki planom budowy CPK Polska ma wreszcie okazję, żeby wykorzystać swoje położenie i boom w lotnictwie pasażerskim, szczególnie dynamiczne rosnący w Europie Środkowo-Wschodniej.
Jego zdaniem jest duża szansa, że CPK powstanie w planowanym terminie. Jakie jest największe zagrożenie? —Zagrożeń nie ma, ale największą trudnością jest zgranie współpracy wszystkich sektorów gospodarki, które są zaangażowane w powstawanie tej inwestycji — mówi Wild.