Rosyjskie media wróżą, że w najbliższą sobotę może się rozpocząć wymiana jeńców pomiędzy Ukrainą a Rosją. Gdyby te doniesienia się potwierdziły, do Kijowa powróciłby m.in. skazany w 2015 roku na 20 lat łagrów pochodzący z Krymu ukraiński reżyser Ołeh Sencow. Uwolnionych miałoby też zostać 24 ukraińskich marynarzy, których rosyjskie służby jesienią ubiegłego roku zaatakowały i aresztowały w Cieśninie Kerczeńskiej. Ogółem Rosja miałaby uwolnić 33 Ukraińców.
Zarówno w Kijowie, jak i Moskwie nikt oficjalnie nie potwierdza tych doniesień, a cała sprawa od początku jest owiana tajemnicą. Moskwa wysłała do Kijowa swoją listę, na której również znalazły się 33 nazwiska. Problem polega na tym, że prawdopodobnie są na niej osoby, których uwolnienie byłoby potężnym ciosem w interesy państwa ukraińskiego.
Kluczowy świadek
Latem 2014 roku Wołodymyr Ciemach był jednym z dowódców obrony przeciwlotniczej samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej (DRL). Jego jednostka stacjonowała w miejscowości Snieżnoje (około 20 kilometrów od rosyjskiej granicy). To w tej okolicy 17 lipca 2014 roku, według międzynarodowej grupy śledczej, przywieziony z Rosji system rakietowy Buk zestrzelił samolot pasażerski malezyjskich linii lotniczych (lot MH-17), który leciał z Amsterdamu do Kuala Lumpur. Zginęło 298 osób, w większości byli to obywatele Holandii.
Tuż po zdarzeniu w jednym z wywiadów Ciemach przyznał, że pomagał nawet ukrywać Buka po zestrzeleniu samolotu. Wtedy w Doniecku prawdopodobnie myślano, że zestrzelono ukraiński samolot wojskowy.
Pięć lat później ukraińskie służby znalazły Ciemacha na terytorium samozwańczej DRL i wywiozły go stamtąd. O udanej operacji władze w Kijowie poinformowały na początku lipca. Od tamtej pory Ciemach znajduje się w areszcie śledczym. Miał być kluczowym świadkiem w sprawie zestrzelonego nad Donbasem boeinga. Miał, bo nie wiadomo, czy holenderscy śledczy zdążą go przesłuchać. Od kilku dni media spekulują, że jest na liście osób, których uwolnienia domaga się Kreml.