Michał Szułdrzyński: Rząd i opozycja muszą mówić o Rosji jednym głosem

Atak prezydenta Putina powinien się stać okazją do budowy silnego sojuszu państw, które o Rosji myślą podobnie jak Polska.

Aktualizacja: 30.12.2019 16:43 Publikacja: 30.12.2019 12:42

Michał Szułdrzyński: Rząd i opozycja muszą mówić o Rosji jednym głosem

Foto: AFP

Zastanawiając się nad wypowiedzią Władimira Putina na temat rzekomego udziału Polski w wybuchu II wojny światowej warto przypomnieć stary dowcip: „Z kim graniczy Rosja? Z kim chce”. Dlaczego Władimir Putin wypowiada oczywiste kłamstwa na temat okoliczności wybuchu II wojny światowej? Bo chce. Bo wie, że może sobie na to pozwolić, i ma swoje kalkulacje. Jego słowa padają w bardzo konkretnym historycznym momencie. Za miesiąc wspominać będziemy wyzwolenie przez Armię Czerwoną symbolu potwornego okrucieństwa nie tylko II wojny, ale w ogóle XX wieku, czyli obozu Auschwitz. Za pół roku obchodzić zaś będziemy 75. rocznicę zakończenia II WŚ.

Putin już teraz rozpoczyna grę o interpretację tych wydarzeń. Bowiem ten, kto ma władzę nad pamięcią, włada teraźniejszością, tożsamością i w związku z tym - przyszłością. Prezydent Rosji gra jednak równocześnie na kilku fortepianach. Gra na użytek wewnętrzny, by przekonać swoich rodaków o tym, jak źli są Polacy – nie dość, że wywołali II wojnę wraz z III Rzeszą, to jeszcze nie są wdzięczni Armii Czerwonej za to, że później wygnała stąd Niemców. Zresztą to drugie ma być konsekwencją pierwszego – skoro Polakom miało być blisko do Hitlera, to wcale nie cieszą się z „wyzwolenia”.

Ale Putin po cichu liczy również na kilka innych efektów swej wypowiedzi. Przede wszystkim w Polsce. Polacy są bowiem niezwykle wrażliwi na sprawy historyczne. Najgorsze więc, co mogłoby się teraz stać, to polsko-polska wojna o historię. Putinowska prowokacja to nie czas na wzajemne oskarżenia opozycji i rządzących. Tym bardziej, że obie strony mają sporo za uszami. Ci, którzy dziś są pierwsi w krytykowaniu rządu PiS za to, że daje się opluwać Putinowi, dziwnym trafem dawniej oskarżali PiS o to, że jest zbyt antyrosyjski i że niepotrzebnie nas z Rosją chce skonfliktować. To dzisiejsi krytycy rządu jeszcze kilka lat temu przekonywali, że porozumienie z Rosją jest możliwe, że nie należy drażnić jej likwidacją pomników żołnierzy Armii Czerwonej, palili na ich grobach świeczki. Strona rządowa też musi zdać sobie sprawę, że w swej polityce wschodniej jest dramatycznie nieskuteczna. To obecny rząd usiłował w jakiś sposób porozumieć się z Putinem, opowiadając się za przywróceniem Rosji prawa głosu w Radzie Europy. To w ostatnich czterech latach radykalnie wzrosła ilość węgla importowanego z Rosji.

Ale to nie czas na wzajemne rachunki krzywd ani polityczne oskarżenia. Rządzący i opozycja powinni dziś mówić jednym głosem. Ataki opozycji na rząd, czy polityków PiS, albo rządowej TVP na opozycję to realizacja marzeń Putina o słabej i skłóconej wewnętrznie Polsce, która nawet w obliczu Rosji nie potrafi mówić jednym głosem.

Warto więc przypominać nie tylko o historii, ale również o wydarzeniach ostatnich. W sierpniu, w centrum Berlina, w biały dzień czeczeńsko-gruzińskiego działacza zamordował oficer GRU. Wcześniej w Wielkiej Brytanii doszło do otrucia byłego rosyjskiego szpiega przy użyciu broni chemicznej. Rosyjscy szpiedzy podgrzewali atmosferę w Katalonii, byli aktywni podczas kampanii przed brexitem i szykowali przewrót w Czarnogórze, by zablokować temu krajowi drogę do NATO czy Unii Europejskiej. Wiemy, że Rosjanie próbowali ingerować w wynik wyborów w USA w 2016 roku. Z pewnością są też aktywni w Polsce.

A mimo to prezydent Francji Emmanuel Macron chce budować bezpieczeństwo Europy na sojuszu nie z USA, ale z Rosją. Mimo to Niemcy chcą gazociągu Nord Stream II, który zwiększy zależność niemieckiej gospodarki od rosyjskich surowców, a wiele państw chce zniesienia sankcji nałożonych na Rosję po zajęciu Krymu i rozpoczęcie hybrydowej wojny z Ukrainą w Donbasie.

Zamiast więc spierać się wewnętrznie, powinniśmy skupić się na przypominaniu nie tylko roli Sowieckiej Rosji w doprowadzeniu do wybuchu II wojny światowej, ale też budować szeroką koalicję krajów, które podzielają nasze myślenie o Rosji – od Estonii po Rumunię i Bułgarię, od Hiszpanii, przez Wielką Brytanię, Szwecję po Finlandię. Tak jak niegdyś to Polska stanęła na czele Partnerstwa Wschodniego – wymyślonego przez Radosława Sikorskiego, które miało związać państwa byłego ZSRR z Zachodem. Tak jak niegdyś prezydent Polski Lech Kaczyński stanął na czele delegacji europejskich prezydentów, którzy pojechali wspierać Gruzję podczas rosyjskiej agresji. Dzisiaj także warto pomyśleć, jak przekuć działania Putina na rzecz jednoczenia Europy i budowania jej bezpieczeństwa. Ale do tego potrzeba przede wszystkim wewnątrzpolskiej jedności.

Zastanawiając się nad wypowiedzią Władimira Putina na temat rzekomego udziału Polski w wybuchu II wojny światowej warto przypomnieć stary dowcip: „Z kim graniczy Rosja? Z kim chce”. Dlaczego Władimir Putin wypowiada oczywiste kłamstwa na temat okoliczności wybuchu II wojny światowej? Bo chce. Bo wie, że może sobie na to pozwolić, i ma swoje kalkulacje. Jego słowa padają w bardzo konkretnym historycznym momencie. Za miesiąc wspominać będziemy wyzwolenie przez Armię Czerwoną symbolu potwornego okrucieństwa nie tylko II wojny, ale w ogóle XX wieku, czyli obozu Auschwitz. Za pół roku obchodzić zaś będziemy 75. rocznicę zakończenia II WŚ.

Pozostało 86% artykułu
Komentarze
Estera Flieger: Kampania wyborcza nie będzie o bezpieczeństwie
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego PiS wciąż nie wybrał kandydata na prezydenta? Odpowiedź jest prosta
Komentarze
Mentzen jako jedyny mówi o wojnie innym głosem. Będzie czarnym koniem wyborów?
Komentarze
Karol Nawrocki ma w tej chwili zdecydowanie największe szanse na nominację PiS
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Antoni Macierewicz ciągle wrzuca granaty do szamba