Albayrak mówił, to co zachodni inwestorzy chcieli usłyszeć. Stwierdził, że priorytetem władz jest wyhamowanie inflacji oraz oszczędności budżetowe. Zapewnił, że tureckie banki przeszły niedawno pomyślnie testy wytrzymałościowe, ale w razie problemów rząd jest gotów udzielić im pomocy. Przypomniał, że bank centralny dysponuje rezerwami wynoszącymi ponad 90 mld dolarów. Duża zmienność na rynkach obserwowana w ostatnich tygodniach nie ma natomiast związku z czynnikami fundamentalnymi. Turcja nie wprowadzi kontroli przepływu kapitału oraz nie będzie zwracała się o pomoc do Międzynarodowego Funduszu Walutowego.
- Doświadczamy niekorzystnych warunków, ale je przezwyciężymy – zapewniał Albayrak.
Czwartkowa konferencja prasowa była wielkim testem dla obecnego ministra finansów. Rynek wątpił bowiem w jego kompetencje. Wiadomość o tym, że Erdogan mianował ministrem finansów swojego zięcia była jednym z czynników przyspieszających osłabienie liry tureckiej. Albayrak ma jednak duże doświadczenie biznesowe. W latach 2007–2013 był prezesem Calik Holding, jednej z największych tureckich firm, a od 2015 r. był ministrem ds. energii i zasobów naturalnych
Lira turecka odzyskiwała w czwartek straty wobec dolara. Umacniała się po południu o około 3 proc. a za 1 dol. płacono już tylko 5,75 lir. Wielu analityków wskazuje jednak, że kryzys jest wciąż daleki od zakończenia.