Nieoczekiwanie we wtorek rano projekt ustawy o ratyfikacji zasobów własnych UE został zdjęty z porządku obrad Rady Ministrów. To już drugie nieudane podejście rządu do tego tematu, kilka tygodniu temu na przyjęcie projektu nie zgodzili się przedstawiciele Solidarnej Polski.
Tym samym odsuwa się moment, gdy proces ratyfikacji tej ustawy, wyrażający – mówiąc w skrócie – zgodę na wspólne zadłużenie się krajów UE i na uruchomienie unijnego funduszu odbudowy po kryzysie pandemicznym, rozpocznie się w polskim parlamencie.
Zawirowania walutowe
Być może ten fakt był jedną z przyczyn porannego osłabienia się złotego wobec euro (kurs euro w pewnym momencie skoczył do 4,57 zł z 4,526 zł). – Były też inne przyczyny, nie wiązałbym tych faktów tak jednoznacznie – komentuje Piotr Bielski, ekonomista Santander Bank Polska. – Jednak niewątpliwie inwestorzy zaczynają z coraz większą uwagą przyglądać się procesowi ratyfikacji funduszu odbudowy w Polsce. W komentarzach finansowych zaczął przewijać się wątek ryzyka politycznego, każdy w tym kontekście dostrzega tarcia w koalicji rządzącej – zauważa Bielski.
– Europejski Fundusz Odbudowy może nie jest tak dużym impulsem dla gospodarki, jak ten zapowiedziany w Stanach Zjednoczonych, jednak niesie on duże nadzieje na wsparcie wyjścia z kryzysu – mówi Adam Antoniak, ekonomista Pekao SA. – Dodatkowo z punktu widzenia inwestorów emisja wspólnotowego długu może oznaczać przełomowy moment na rynku długu. Nic dziwnego, że śledzą oni proces ratyfikacji w całej UE. Brak zgody polskiego parlamentu oznaczałby negatywny wpływ na kurs naszej waluty – zaznacza.