Ponad 4 mld zł inwestycji przeciwpowodziowych przewidziano w raporcie przygotowanym na zlecenie rządu po wrześniowych kataklizmach na Dolnym Śląsku i Opolszczyźnie. Raport, do którego dotarła „Rzeczpospolita”, będzie prezentowany we Wrocławiu dziś, w środę 26 lutego.
Uszkodzona podczas ubiegłorocznej powodzi przeprawa mostowa na rzece Białej Lądeckiej w Stroniu Śląskim
„Program redukcji ryzyka powodziowego w zlewni Nysy Kłodzkiej” jasno stawia sprawę: powodzie będą wracać, całkowicie ryzyka nie unikniemy, nie ma to zresztą sensu ekonomicznego. Dlatego ochrona przed powodzią ma eliminować źródła strat, łagodzić jej wpływ na mieszkańców, choćby przez uszczelnianie budynków, systemy wczesnego ostrzegania czy ubezpieczenia powodziowe, ograniczyć stawianie domów i zakładów produkcyjnych na terenach zalewowych, poprawić ukształtowanie terenu, by on też chronił przed wodą. Wreszcie, raport zakłada budowę wałów i kanałów. Najkosztowniejsze będą budowy zbiorników przeciwpowodziowych: ten w Kamieńcu Ząbkowickim będzie kosztował aż 1,2 mld zł. Nieoficjalnie eksperci przyznają, że ten raport zakłada także sprzątanie po długich latach zaniedbań przeciwpowodziowych PiS, np. gdyby zbiornik w Kamieńcu zbudowano wcześniej, podczas ostatniej powodzi mógłby uchronić aż trzy miejscowości przed zalaniem.
Czytaj więcej
Niektóre osoby, które ucierpiały w powodzi spędzą Boże Narodzenie poza domem, ale robimy wszystko, by jak najprędzej wróciły do siebie – mówi Marcin Kierwiński, minister koordynujący działania związane z odbudową obszarów dotkniętych powodzią.
Ciągle trwa sprzątanie po powodzi
– Jeśli chodzi o usuwanie skutków powodzi, działamy w trzech krokach. Pierwszy krok to prace interwencyjne, zabezpieczanie brzegów rzek etc. To potrwa jeszcze nawet dwa lata. Powoli zaczyna się drugi etap, czyli odbudowa części infrastruktury technicznej. Zabezpieczamy i odbudowujemy np. zbiornik w Stroniu Śląskim czy zbiornik Topola na Nysie Kłodzkiej. Trzecim elementem jest budowa odporności przeciwpowodziowej. Jeżeli powódź o charakterze „raz na 500 lat”, a taka była w dorzeczu Nysy Kłodzkiej w 2024 r., występuje drugi raz od 1997 r., to widzimy, że warunki hydrologiczne się zmieniły – mówi Mateusz Balcerowicz, wiceprezes Wód Polskich.