Rada Ministrów nagle, bez przeprowadzenia konsultacji i przedstawienia argumentów, na wniosek Zbigniewa Ziobry, ministra sprawiedliwości, zdecydowała o skokowym ścięciu maksymalnego limitu kosztów pozaodsetkowych pożyczek do 20 proc. z obecnych 55 proc.
Wykluczenie klientów
To tym bardziej zaskakujące, że ledwie tydzień temu rząd przyjął przygotowywaną od dawna ustawę mającą ściąć limity nieznacznie, do 45 proc. – Po roku prac zostały arbitralnie zmienione dwa główne parametry. To ośmieszenie procesu konsultacji – mówi jeden z prawników chcący zachować anonimowość.
Mocne ścięcie limitu to na pierwszy rzut oka pozytywna informacja dla klientów. Maksymalny łączny koszt przykładowej miesięcznej pożyczki na 2 tys. zł spadłby w porównaniu z obecnymi limitami aż o połowę, do 233 zł (gdyby zastosowano ubiegłotygodniowe stawki, spadek kosztów wyniósłby 20 proc.). Ale to, co dla klientów jest kosztem, dla pożyczkodawców jest przychodem.
Może się więc okazać, że nie będzie miał kto udzielać tańszych pożyczek. – Jeśli ustawa wejdzie w życie i maksymalne koszty pozaodsetkowe zostaną bez wyjątków ścięte do 20 proc., zakończy się działalność sektora instytucji pożyczkowych – ostrzega Polski Związek Instytucji Pożyczkowych. Zdaniem związku skutkiem ustawy będzie m.in. rozwój pożyczek bezumownych w szarej strefie i lombardach dla najbardziej zdesperowanych konsumentów, próby obchodzenia limitu przez skomplikowane konstrukcje prawne lub struktury zagraniczne i wzrost wykluczenia finansowego poprzez odcięcie konsumentów od możliwości zaciągnięcia legalnej, drobnej, krótkoterminowej pożyczki, której nie było i nie ma w ofercie banków.