– Gdyby w Rosji Putin zrobił coś takiego, społeczeństwo nigdy nie pozwoliłoby mu odejść. Miałby 100-procentowe poparcie – tak jesienią 2016 r. mówił dziennikarzowi „Rzeczpospolitej" prokremlowski analityk, oceniając wdrożony wtedy w Polsce program Rodzina 500+. W styczniu 2018 r. prezydent Rosji podpisał ustawę, dzięki której rodziny otrzymały comiesięczne wsparcie, ale tylko na pierwsze dziecko. Teraz w Moskwie mówi się już o rozszerzeniu programu na każde dziecko.
Czytaj także: Ocena 500+? Kosztowny i nieefektywny
Strach przed wybuchem
Temat poruszył kilka dni temu szef rosyjskiej Izby Rozrachunkowej Aleksiej Kudrin. Oświadczył, że około 12,5 mln Rosjan żyje w skrajnym ubóstwie i ta liczba ciągle rośnie. Stwierdził nawet, że pogorszenie sytuacji może doprowadzić do „wybuchu socjalnego". Zaproponował władzom w Moskwie, by „jak najszybciej" uruchomiły kolejne programy prorodzinne. Zacząć, według niego, trzeba właśnie od wdrożonego w ubiegłym roku przez Putina programu wsparcia na pierwsze dziecko. Kwota miesięcznej wypłaty jest uzależniona od tzw. godziwej płacy. I tak na przykład w obwodzie wołgogradzkim wynosi zaledwie nieco ponad 8 tys. rubli (równowartość 480 złotych), a na bogatej w złoża surowców Czukotce 22 tys. rubli (około 1300 złotych). Średnia godziwa płaca w kraju obecnie wynosi około 11 tys. rubli (660 złotych). Mniej więcej tyle dodatkowo dostają rodzice na pierwsze dziecko przez półtora roku. Dotyczy to jednak rodzin najbiedniejszych i dzieci urodzonych po 2018 r. Aleksiej Kudrin uważa, że program Putina powinien zostać poszerzony na wszystkie dzieci.
Co na to ekonomiści? – Rosję byłoby na to stać, bo obecnie mamy 4-procentową nadwyżkę budżetową, rosną też rezerwy złota – komentuje w rozmowie z „Rzeczpospolitą" prof. Aleksandr Abramow z Wyższej Szkoły Ekonomii w Moskwie. – Zastrzyk gotówki odczuliby najbiedniejsi. Ale jednocześnie byłoby to ryzykowne przedsięwzięcie rządu, bo o pieniądze upomniałyby się inne grupy społeczne. Systemowych rozwiązań na razie rząd nie proponuje. Nie wykluczam więc kolejnych programów socjalnych, bo dają szybkie efekty, w tym również polityczne. Później będzie jednak trudno opanować ten proces, społeczeństwo będzie chciało więcej – dodaje prof. Abramow.
Coś dla dziecka, coś dla matki
Na obawy i propozycję Aleksieja Kudrina rosyjski rząd zareagował błyskawicznie. Premier Dmitrij Miedwiediew zapowiedział kolejny program socjalny. Najbiedniejsze rodziny mają dostawać już nie tylko na pierwsze, ale na każde dziecko w wieku od 1,5 roku do 3 lat miesięczne wsparcie w wysokości godziwej płacy według miejsca zamieszkania. Wszystko w ramach walki z kryzysem demograficznym, z którym Rosja boryka się od lat. ONZ szacuje, że do 2050 r. liczba Rosjan (obecnie 144 mln) może się zmniejszyć nawet o 11 mln.