Ustawa Benna, zaakceptowana wcześniej w Izbie Gmin wbrew stanowisku rządu Borisa Johnsona i przy udziale 21 buntowników z Partii Konserwatywnej, zyskała akceptację Izby Lordów. W ostatniej fazie procedowania wyższa izba brytyjskiego parlamentu przyjęła projekt bez formalnego głosowania. By ustawa stała się obowiązującym prawem, musi ją podpisać królowa Elżbieta II. Według brytyjskich mediów, ma do tego dojść w poniedziałek.
Lider Liberalnych Demokratów w Izbie Lordów Dick Newby powiedział, że ustawa jest ważnym krokiem na drodze do "posprzątania bałaganu, stworzonego przez rząd" Borisa Johnsona. Polityk wyraził zadowolenie, że torysi nie próbowali opóźnić prac nad projektem w wyższej izbie parlamentu.
Projekt nakłada na rząd obowiązek ponownego zwrócenia się do Brukseli z prośbą o przełożenie brexitu do końca stycznia 2020 r., jeśli do 19 października brytyjski rząd nie wynegocjuje z Unią Europejską nowej umowy brexitowej lub jeśli parlamentarzyści do tego czasu nie poprą twardego brexitu.
W Izbie Gmin za ustawą głosowało 327 deputowanych, 299 było przeciw.
Boris Johnson oświadczył, że ustawa uniemożliwia dalsze negocjacje z UE w sprawie brexitu. Zdaniem szefa brytyjskiego rządu, niezbędne są przedterminowe wybory, które powinny odbyć się 15 października. Na 17 października zaplanowano kluczowy szczyt w sprawie brexitu.
W piątek partie opozycyjne uzgodniły, że w poniedziałek nie poprą kolejnego wniosku premiera Borisa Johnsona o samorozwiązanie parlamentu. Opozycja ma poprzeć wniosek o wcześniejsze wybory, jeśli ich data wypadnie po 31 października - dniu, na który zaplanowano brexit.
Premier Johnson złożył już wniosek o rozwiązanie parlamentu w środę - ale wówczas poparło go 298 posłów. Aby doszło do samorozwiązania, potrzebne są 434 głosy. Bez poparcia opozycji Johnson nie jest w stanie przeforsować takiego wniosku.