Odsetek użytkowników jest bardzo wysoki, tylko 16 proc. zdecydowanie zaprzeczyło, iż kiedykolwiek korzystało z takiej formy kupowania produktów spożywczych. Zdecydowanie najwięcej mają one zwolenników wśród młodszych klientów. Co czwarte dziecko kupuje w nich przekąskę na drugie śniadanie czy obiad. – Zakup w automacie jest szybszy. Nie dziwi więc fakt, że blisko połowa konsumentów decyduje się na zakup z maszyny, a nie z pobliskiego sklepu. Oszczędzają czas – dodaje Małgorzata Głos.
Pod względem nasycenia rynku nasz kraj wypada słabo. Według Euromonitora na tysiąc mieszkańców przypada poniżej jednego automatu, podczas gdy we Francji czy Włoszech jest ich kilkukrotnie więcej. Nie ma też u nas bardzo popularnych w innych krajach automatów aptecznych czy z wyrobami tytoniowymi. Branża szacuje, że w 2019 r. wartość rynku wyniesie co najmniej 900 mln zł.
Perspektywy są obiecujące, a konsumenci oczekują też, że maszyny z napojami czy żywnością pojawiać się będą w nowych miejscach. W badaniu Nielsena wskazują zwłaszcza takie lokalizacje jak dworce, przystanki komunikacji miejskiej, urzędy czy szpitale.
– Kiedy branża gastronomiczna cierpi na brak rąk do pracy, a lokale w centrach handlowych borykają się z mniejszym ruchem w związku z zakazem handlu w niedzielę, współpraca z kurierami – a szczególnie automatyzacja wydawania posiłków – pozwala na rozwój branży i ograniczenie rosnących kosztów, także osobowych – komentuje dr Jolanta Tkaczyk, ekspertka w zakresie zachowań konsumenckich z Akademii Leona Koźmińskiego. Według PiS minimalna pensja ma w 2020 r. wynosić już 2,6 tys. zł (wobec 2250 zł w 2019 r.) i dalej rosnąć aż do 4 tys. zł w 2024 r.
Piotr Soroczyński główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej
Szybko rosnące koszty pracy, w tym zapowiedziana radykalna podwyżka płacy minimalnej, wręcz zmuszają firmy do automatyzacji. Ale trzeba pamiętać, że w pewnej części gospodarki nie da się zwiększyć wydajności pracy przez nowe technologie czy w ogóle zastąpić pracy człowieka. Przecież pokojówka nie pościeli szybciej łóżka, kucharz nie usmaży szybciej kotleta, muzyk nie będzie szybciej grał, a fryzjer nie zrobi nam szybciej fryzury. W tego typu usługach, nawet jeśli komuś zapłacimy dwa razy więcej, wydajność nie wzrośnie dwukrotnie. A jak nie wzrośnie, to trzeba będzie podnieść ceny. Pytanie, czy klienci to zaakceptują. Jeśli nie, biznes trzeba będzie zamknąć.
Małgorzata Starczewska- Krzysztoszek Uniwersytet Warszawski
Automatyzacja w polskich firmach już trwa i będzie postępować. Przykładem jest nie tylko sektor produkcyjny, ale też niektóre usługi, np. ochroniarskie, gdzie w efekcie ogromnego wzrostu kosztów pracy wprowadzono wiele elementów cyfryzacji tej usługi. Jednak błędne jest założenie, że skokowy wzrost płacy minimalnej wymusi w całej gospodarce pozytywny trend zwiększania jej innowacyjności. Na takie procesy stać głównie te większe firmy, która mają zasoby kapitałowe. Te mniejsze, nie są w stanie inwestować. Poza tym, by inwestować, firmy muszą być w stanie kalkulować ryzyko. W Polsce jednak sytuacja w zakresie przyszłych kosztów pracy czy obciążeń publicznych jest mało stabilna.