Przewidział pan nadchodzące tsunami zakażeń, ale nie przewidział pan tsunami w kierowanej przez siebie Radzie Medycznej.
Nie przewidziałem. Oznaki nadchodzącego tsunami w epidemii widać od dawna. W przypadku Rady to raczej fala, a nie tsunami. Koledzy byli zmęczeni atakami na nich, a pod koniec roku tym, że nikt z decydentów ich nie słucha. Podzielam ich frustracje. To poważni ludzie. Pracowaliśmy dzień i noc. Za darmo. Nasza praca to nie tylko udział w posiedzeniach Rady, ale i stała wymiana poglądów poprzez e-maile, spotkania w różnych gremiach międzynarodowych. A przecież większość z nas to osoby mające codziennie dziesiątki pacjentów. Proszę pomyśleć – na szpitalnym oddziale, mimo naszych wysiłków, umierają ludzie, a po południu trzeba dyskutować z osobami, które podważają sens szczepień. Tych, którzy im uwierzyli, widziałeś rano na oddziale w stanie często krytycznym.