Po serii publikacji o sprawie państwa Bajkowskich skontaktowała się z nami osoba, która w tym samym sądzie toczy od półtora roku bój z niesprawiedliwością. Jest z wykształcenia prawnikiem i ekonomistą. Nie chce publicznie ujawnić nazwiska (zna je redakcja), nazwijmy więc tę osobę X.
We wrześniu 2011 r. X składa pozew o rozwód, w grudniu zaś wniosek o zabezpieczenie kontaktów z synami. Przepisy mówią: wniosek ma zostać rozpatrzony maksymalnie w ciągu 30 dni.
Przez dziesięć miesięcy nie dzieje się jednak nic, a sędzia AJ idzie w tym czasie na półtoramiesięczny urlop. Z akt sprawy w niewyjaśnionych okolicznościach ginie też skarga złożona na jej przewlekłość. Skarga znajdzie się, gdy X złoży zawiadomienie do prokuratury.
Sąd apelacyjny, do którego trafia sprawa o zbyt długi proces, miażdży postępowanie sędzi AJ. Zasądza na rzecz X 5 tys. zł odszkodowania. Czy szefowie sędzi wyciągają wobec niej jakiekolwiek konsekwencje? Nie. Sędzia pozostałaby zapewne bezkarna, gdyby nie X. To na jego wniosek ma postępowanie dyscyplinarne.
Autopromocja
TURYSTYKA.RP.PL
Poszerzaj swoje horyzonty. Sprawdź najlepsze źródło branżowej wiedzy
CZYTAJ WIĘCEJ
Waldemar Żurek, rzecznik sądu w Krakowie, potwierdza nasze ustalenia. Po szczegóły odsyła do Rzeszowa. Tamtejszy sąd mówi: wszczęliśmy postępowanie i zleciliśmy lustrację sprawy prowadzonej przez sędzię AJ.
W tym wypadku to obywatel wymusił reakcję systemu, bo nie zadziałały procedury chroniące go przed niesprawiedliwością sądu.