Czwartek na rynku walutowym nie przyniósł znaczących zmian. Inwestorzy przyzwyczaili się już do tego, że w ostatnim czasie złoty robi jeden krok w przód i się umacnia, by potem zrobić krok w tył i się osłabić. Dzisiaj zrobił krok naprzód. Po południu nasza waluta zyskiwała bowiem wobec dolara około 0,3 proc. i USD był wyceniany na 4,02 zł. To w dużej mierze odbicia głównej pary walutowej EUR/USD, która po południu też rosła o 0,3 proc. i wróciła powyżej poziomu 1,07. - Para EUR/USD wyszła dzisiaj mocniej ponad poziom 1,07 docierając do 1,0726. Opublikowane o godz. 14:30 dane wskazały na wyższe od oczekiwanych odczyty PCE i PCE Core w I kwartale, ale i też przy nieco wyższej dynamice PKB — były to finalne odczyty. Cotygodniowe bezrobocie wypadło przy 233 tys., więc bez większych zmian — wskazuje Marek Rogalski, analityk DM BOŚ.

Złoty pod wpływem otoczenia

Niewielki ruch widzieliśmy w przypadku EUR/PLN. Złoty w tym zestawieniu umacniał się o niecałe 0,1 proc. i europejska waluta była wyceniana po południu na 4,31 zł. Frank tracił 0,3 proc. i kosztował 4,48 zł. Rynek czeka na nowe impulsy do działania, a te mogą przyjść już w najbliższych dniach.  - Przed nami debata telewizyjna Bidena i Trumpa w CNN, jutro rano zobaczymy, jakie są oceny widzów. Jutro mamy też dane PCE Core za maj, a w niedzielę pierwszą turę wyborów we Francji. To wszystko może zepchnąć EUR/USD poniżej ostatnich lokalnych dołków — mówi Rogalski.

Silniejszy dolar to zazwyczaj słabszy złoty. Jeśli więc scenariusz zakładający spadek pary EUR/USD się zmaterializuje, może to wywierać presję na naszą walutę.