Wycofanie francuskich maszyn Airbus 320neo przez linę lotniczą S7 zapowiedział w poniedziałek Dmitrij Jadrow, szef Federalnej Agencji Transportu Lotniczego Rosji. Chodzi o samoloty pasażerskie z silnikami amerykańskiej firmy Pratt & Whitney. Ze względu na sankcje nałożone na Rosję za agresję na Ukrainę serwis i zakup części do tych silników stały się dla rosyjskich przewoźników niedostępne.
Amerykańskie silniki nie mają zamienników w Iranie i Chinach
Próba znalezienia części zamiennych lub negocjowania naprawy w Iranie, gdzie od wojny rosyjskie linie najczęściej się serwisują, zakończyła się fiaskiem: silniki P&W są najnowszej generacji i ani irańscy, ani chińscy, ani rosyjscy specjaliści nie są w stanie opanować ich naprawy – przyznało źródło gazety „Kommersant” w ministerstwie transportu.
„Te samoloty przewożą znaczną liczbę pasażerów i działanie tych silników wymaga największej uwagi” – powiedział Jadrow. Według urzędnika prognoza ruchu lotniczego w Rosji będzie zależała od tego, ile samolotów S7 pozostanie w hangarach. Federalna Agencja Transportu Lotniczego spodziewa się, że ruch pasażerski na koniec roku zmniejszy się o 7 proc., do 98,1 mln osób.
Problemy S7 z samolotami Airbusa po raz pierwszy dały o sobie znać w październiku ubiegłego roku. Przewoźnik, który według ostatnich dostępnych danych na marzec miał 100 sprawnych maszyn, uziemił jedną piątą swojej floty i był zmuszony zredukować jesienno-zimowe rozkłady lotów o 15 proc. Według Federalnej Agencji Transportu Lotniczego ruch pasażerski linii S7 zmniejszył się o 20 proc. w minionym roku, a w tym roku może spaść o kolejne 30 proc.
Ze względu na ograniczenie ruchu w zeszłym roku S7 spadł z drugiego miejsca wśród największych rosyjskich linii lotniczych, ustępując miejsca państwowemu taniemu przewoźnikowi Pobeda (należy do Aerofłotu). W styczniu zarząd S7 podjął decyzję o zwolnieniu w Moskwie ponad 400 pilotów i stewardów, którzy latali samolotami Airbus A320.