Szwecja ma 22 proc. akcji SAS i mniej więcej tyle samo posiada Dania. Udziałowcem SA jest jeszcze rząd Norwegii, ale ma minimalny pakiet akcji — ok 1,5 proc. Reszta należy do funduszy inwestycyjnych. Oczekuje się, że po przejęciu przez Amerykanów SAS utrzyma swoją skandynawską tożsamość.
Apollo jest znanym graczem na rynku lotniczym. Wcześniej zainwestował w Sun Country Airlines i jest największym udziałowcem Aeromexico. SAS jeszcze przed pandemią miał kłopoty finansowe. Natomiast od 2020 roku odnotował znaczny spadek wartości, ostatecznie musiał w 2022 roku złożyć wniosek o ochronę przed wierzycielami. Otrzymał także pomoc publiczną. Z kolei zainteresowanie Apollo SAS spowodowało gwałtowny wzrost akcji linii lotniczej.
Czytaj więcej
Rywalizacja o przejęcie dwóch ważnych europejskich linii lotniczych - włoskich ITA i portugalskiego TAP nabiera tempa. Na liście do potencjalnych przejęć są także czeskie linie czarterowe Smartwings. Największe linie lotnicze w Europie albo już spłaciły rządowe pożyczki, albo są tego bliskie. I ruszyły na zakupy
Problem jest jednak w przepisach unijnych, które ograniczają własność linii lotniczych dla firm spoza UE do mniej niż 50 proc. Tyle, że Apollo jest funduszem zarejestrowanym w USA, ale kapitał jakim zarządza, pochodzi od europejskich inwestorów, więc liczy na uzyskanie zgody Brukseli na tę transakcję.
Sam SAS szuka również innych inwestorów, ponieważ w planach wyjścia z upadłości zobowiązał się do pozyskania dodatkowego kapitału. Przewoźnik zabezpieczył już sobie pożyczkę w wysokości 700 milionów dolarów, właśnie od Apollo, na finansowanie swojej działalności. SAS nie tylko dostał zastrzyk pieniędzy od funduszu, ale i współpracuje z Amerykanom operacyjnie.