Dłuższa trasa zmusiła Finów do zawieszenia połączeń do Korei Południowej, Singapuru i Tajlandii. Zostały rejsy chińskie, ale z mniejszą częstotliwością. - Pierwsze przymiarki do zmiany trasy lotów zrobiliśmy jeszcze na dwa tygodnie przed inwazją - przyznał w rozmowie z CNN Riku Kohvakka, odpowiedzialny w Finnairze za siatkę. To, dlatego teraz samoloty fińskiego przewoźnika, który wcześniej zbudował imponującą siatkę azjatycką, startują z Helsinek i zamiast kierować się na południe, lecą prosto na północ, nad norweski archipelag Svalbard i dalej nad biegunem i Alaską. Podróż wydłużyła się o 3 godziny do 13 godzin, a samoloty zużywają aż 40 proc. więcej bardzo drogiego paliwa.
- Wszyscy przewoźnicy europejscy musieli zmienić trasy przelotów do Azji. Albo latają teraz górą, przez biegun, albo dołem - przez kraje bałtyckie, Polskę, Słowację, Węgry Rumunię, Bułgarię, Turcję, Gruzję, Turkmenistan, Uzbekistan, Kazachstan, Koreę i dalej do Japonii - wymienia Riku Kohvakka. Nie ukrywa, że przy sprzyjającym wietrze, czas podróży bardzo się nie wydłuża.
Dla Finów trasa polarna nie jest niczym nowym. Kiedy uruchomili połączenie z Helsinek do Tokio w roku 1983 trasa syberyjska nie była dostępna dla europejskich przewoźników. Zaczęli korzystać z niej dopiero w 1996, czyli w dwa lata po rozpadzie związku Radzieckiego. Finnair latał na tej trasie non-stop samolotami DC-10. Inni przewoźnicy lądowali w Anchorage i tam tankowali paliwo. Teraz Finowie latają Airbusami A 350-900, stawiają na cargo, a na pokład przyjmują jedynie 50 pasażerów, podczas gdy wcześniej było ich nawet 330.
Z trasy polarnej korzystają także Japan Airlines. W rejsie z Tokio do Londynu lecą nad Alaską, Kanadą, Grenlandią i Islandią. Czas podróży wydłużył się o 2 godziny z 12 do 14.
Takie rozwiązanie też jest kosztowane, bo musi zwiększyć się liczba członków załogi. W Finnairze leci trzech pilotów, zamiast dwóch i dodatkowo jeszcze kapitan, zwiększyła się też liczba posiłków na pokładzie. Ale podobno pasażerom trasa polarna bardzo się podoba, nie ma też jakiegokolwiek zagrożenia lotu. Finnair daje teraz pasażerom „dyplomy” za przelot nad biegunem, tak jak kiedyś linie dawały zaświadczenia, że pasażer przeleciał przez równik.