Kilka dni temu pojawiła się informacja, że badania przeprowadzone w laboratorium Narodowego Instytutu Zdrowia (NIH) w Hamilton w stanie Montana przez naukowców z NIH, Uniwersytetu w Princeton i Uniwersytetu Kalifornijskiego wykazały, że koronawirus był w stanie przetrwać w powietrzu do trzech godzin, na powierzchniach wykonanych z miedzi do czterech, na tekturze - do 24 godzin. Najdłużej - do 2-3 dni - wirus utrzymywał się na plastiku i stali nierdzewnej.
W ramach badań naukowcy użyli nebulizatora, by rozpylić próbki SARS-CoV-2 w powietrzu, co miało imitować kaszel osoby zakażonej. Światowa Organizacja Zdrowia zaznaczyła w czwartkowym raporcie, że w eksperymencie użyto sprzętu laboratoryjnego o dużej mocy, który nie odzwierciedla normalnego kaszlu czy kichania ani procedur wytwarzania aerozolu w warunkach klinicznych. Zdaniem WHO, ustalenia naukowców nie stanowią nowego dowodu na aerozolową transmisję wirusa, ponieważ już wcześniej było wiadomo, że cząsteczki zawierające SARS-CoV-2 mogą się rozprzestrzeniać w czasie procedur medycznych, podczas których generowane są aerozole.
Teraz jednak dr Fineberg w liście do Kelvina Droegemeiera z Biura Polityki ws. Nauki i Technologii Białego Domu pisze, że "choć badania na temat koronawirusa są ograniczone, wyniki dostępnych badań wskazują na to, że wirus przenosi się w aerozolu powstałym w wyniku oddychania.
W liście czytamy, że jest to odpowiedź na pytanie Droegemeiera dotyczące tego, czy wirus roznosi się przez konwersację, czy też wyłącznie w czasie kichania i kasłania". "Obecnie dostępne badania potwierdzają możliwość, że rozpowszechnia się przez bioaerozole wytwarzane podczas wydychania" - pisze Fineberg.
Amerykańskie Centra ds. Kontroli i Prewencji Chorób podaje, że wirus przenosi się z osoby na osobę z odległości ok. 1,8 metra w wyniku kichania lub kasłania osoby zarażonej.