Wielka Brytania wyszła z UE 31 stycznia, jednak do 31 grudnia trwa okres przejściowy w relacjach między Londynem a Brukselą. Okres ten mógłby zostać przedłużony o rok, ale Johnson odrzuca taką możliwość. Jeśli więc do 31 grudnia obie strony nie zawrą umowy regulującej stosunki między nimi po brexicie, wówczas dojdzie do tzw. twardego brexitu.
W rozmowach dotyczących umowy ws. wolnego handlu między UE a Wielką Brytanią zapanował impas - Wielka Brytania domaga się m.in. pełnej autonomii w kwestii pomocy udzielanej firmom przez państwo i rybołówstwa.
Szef MSZ Francji, Jean-Yves le Drian mówił przed kilkoma dniami, że porozumienie ws. handlu musi być pilnie zawarte, a odpowiedzialnością za impas obarczał nastawienie Brytyjczyków.
Tymczasem Johnson ma w poniedziałek oświadczyć, że jeśli porozumienia nie uda się zawrzeć do 15 października, wówczas takiego porozumienia nie będzie i "obie strony powinny to zaakceptować".
Zdaniem Johnsona brak umowy sprawi, że Wielką Brytanię będą łączyć z UE relacje handlowe, takie jakie łączą Unię z Australią i "to będzie dobre rozwiązanie".