Czy polska konstytucja jest jeszcze ważna? – pyta prof. Krystyna Pawłowicz w „Rzeczpospolitej” z 25 marca 2008 r. Autorka stawia wiele kontrowersyjnych tez dotyczących m.in. prawa wspólnotowego, obecnej roli Konstytucji RP, roli Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości (ETS).
Prof. Pawłowicz jest radykalną przeciwniczką członkostwa Polski w Unii Europejskiej. Występowała przeciwko akcesji, a teraz chciałaby, żeby Polska z Unii wystąpiła. Nie zgadzam się z nią, ale mam szacunek dla jej poglądów. Nie jest łatwo reprezentować „politycznie niepoprawne” i niepopularne w jej środowisku podejście. Nie mam też wątpliwości, ponieważ znam panią Pawłowicz i przyjaźnię się z nią od ponad 20 lat, że jej poglądy wynikają z autentycznej troski o los Polski.
Z racji swojego ogólnego nastawienia autorka stosuje w istocie następujące rozumowanie: cokolwiek wzmacnia Unię, automatycznie osłabia Polskę. W tym świetle ocenia wszelkie postępy integracji. W jej ujęciu interes Unii i interes Polski pozostają w nieusuwalnej sprzeczności. Unia jest wobec naszego kraju bytem zewnętrznym i nieprzyjaznym. Autorka deklaruje, że stawia pytanie jako prawnik, ale w istocie używa języka politycznej agitacji. Nazywa Unię „państwem unijnym”, zarzuca Trybunałowi Sprawiedliwości, że „pouchylał konstytucje państw członkowskich”. Zarzuca „różnym rządom”, że milcząco aprobują „sądową uzurpację (...) w zamian za doraźne korzyści finansowe”.
Nie zamierzam przekonywać pani Pawłowicz, że możliwy jest inny opis miejsca Polski w Unii, np. przyjęcie, że my także jesteśmy Unią i możemy mieć wpływ na jej funkcjonowanie, proporcjonalnie do naszej wielkości i sprawności. Nie chodzi o polemikę z nastawieniem autorki. Rzecz w tym, że jej tekst składa się ze stwierdzeń nieprawdziwych i nieudokumentowanych. Nie można ich pozostawić bez odpowiedzi.
W świetle artykułu Krystyny Pawłowicz głównym wrogiem Polski okazuje się Europejski Trybunał Sprawiedliwości. Jej krytyka wyraźnie koresponduje z powtarzanym od kilku tygodni zgodnym chórem przez niektórych polityków hasłem „Trybunał jest nieprzewidywalny”. Kuriozalny jest zarzut, że ETS „nie posiada legitymacji demokratycznych wyborów”. Wzywam autorkę do podania przykładu sądu konstytucyjnego lub sądu najwyższego, którego sędziowie pochodzą z demokratycznych wyborów.