Plakaty, na których widnieją napisy typu: „Zatrzymać inwazję Polaków” czy „Granica zamknięta dla kryminalistów”, skonfiskowały niedawno władze powiatu Ucker Randow, w którym w ostatnich latach osiedliło się kilkuset Polaków. Uznały, że wzywają do nienawiści rasowej. – Była to reakcja na protesty. I to nie tylko polskiej społeczności – tłumaczyły władze gminy wspierane przez resort spraw wewnętrznych Meklemburgii-Pomorza Przedniego.
Sąd w Greifswaldzie był jednak innego zdania i przychylił się w piątek do skargi NPD, nakazując władzom powiatowym wydanie skonfiskowanych plakatów.
– Zawisną na swych miejscach w poniedziałek – zapewniał wczoraj „Rz” Michael Andrejewski, szef NPD w Meklemburgii.
Podobne plakaty wiszą od dawna w Görlitz, gdzie nie udało się przekonać burmistrza do ich usunięcia, więc Polacy i Niemcy wspólnie przystąpili w ostatnich dniach do ich usuwania. Inicjatorzy tej akcji z Polsko-Niemieckiego Związku Przedsiębiorców złożyli także skargę do sądu. Ma nikłe szanse na powodzenie.
– NPD jest legalnie działającą partią polityczną i sądy potwierdzają nasze prawa – tłumaczył Andrejewski. Jego zdaniem napływ Polaków do Meklemburgii spowoduje, iż uzyskają większość w niektórych gminach i zaczną nimi rządzić. – Później domagać się będą przyłączenia nadgranicznych gmin do Polski. Rząd federalny już raz, w 1990 roku, zgodził się na przekazanie Polsce wschodnich obszarów Rzeszy i nie ma pewności, że to się nie powtórzy – wyjaśnia Andrejewski. – Nie ma żadnej „polskiej inwazji”. Wręcz przeciwnie, przy obecnym kursie złotego wobec euro wielu Polaków wraca – mówi Jan Rybski, szef jednej z polskich firm działających w tym regionie.