Skandal wytropiła dziennikarka prawicowej gazety „ABC”, przeglądając raporty szpitali dotyczące aborcji w 2008 roku, przesłane do Ministerstwa Zdrowia. Na liście znalazła barceloński Szpital Świętego Krzyża i Świętego Pawła oraz Szpital Ogólny w Granollers, w których zarządach zasiadają kościelni dostojnicy. W kilku katalońskich placówkach, którym patronuje Kościół, m.in. w Szpitalu Świętego Jana Bożego należący do zakonu bonifratrów, rozdawane są pigułki wczesnoporonne RU-486.
[wyimek]116 tys. aborcji dokonano w 2008 roku w Hiszpanii[/wyimek]
Dyrekcje szpitali opisanych przez „ABC” bronią się, mówiąc, że postępują zgodnie z obowiązującym prawem. Problem w tym, że hiszpański Kościół nakazuje katolikom postępować zgodnie z jego nauką, nawet jeśli prowadzi to do nieposłuszeństwa obywatelskiego.
Lekarzom katolikom nie wolno przerywać ciąży, farmaceutom – sprzedawać pigułek wczesnoporonnych: nie mogą przykładać ręki do zabijania nienarodzonych. Kodeksy etyczne wymienionych wyżej placówek zawierają zobowiązanie personelu do obrony życia.
Arcybiskupstwo w Barcelonie, którego dwóch reprezentantów zasiada w zarządzie Szpitala Świętego Krzyża i Świętego Pawła, długo milczało, by po tygodniu oświadczyć, że bada sprawę, choć „dyrekcja szpitala poinformowała, że w tej placówce nie dokonuje się aborcji na życzenie, zgodnie z zasadami etycznymi, którymi kieruje się od chwili powstania”.