Do końca sierpnia Angela Merkel i Nicolas Sarkozy przygotują plan ściślejszej współpracy gospodarczej w strefie euro, co może dać początek Europie dwóch prędkości. Po raz pierwszy Wielka Brytania nie tylko nie protestuje, ale wręcz kibicuje tej inicjatywie.
– Musimy przyjąć, że integracja strefy euro jest niezbędna dla dobra wspólnej waluty. Jest to w naszym narodowym interesie. Musimy być przygotowani na taki rozwój sytuacji – powiedział George Osborne, brytyjski kanclerz skarbu, w wywiadzie dla dziennika „Financial Times", w reakcji na uzgodnienia niemiecko-francuskie sprzed ponad tygodnia.
Jego wypowiedź, a także o kilka godzin późniejsze konferencje prasowe brytyjskiego rządu, spowodowały lawinę komentarzy w Wielkiej Brytanii o wyraźnym zamiarze Londynu oddalania się od głównego nurtu europejskiego. Komentator dziennika „Times" pisał, że rząd już planuje wykorzystać przetasowania w UE do odzyskania części narodowej suwerenności. Eurosceptyczni komentatorzy mają bowiem nadzieję, że plan Merkel i Sarkozy'ego będzie wymagał zmian traktatowych. A wtedy Londyn postawi warunki.
Zmiana strategii
– Wypowiedź Osborne'a to dramatyczne zerwanie z liczącą dziesięć lat strategią wobec strefy euro. Londyn zgodził się, aby inni przyjęli wspólną walutę, ale zawsze protestował, gdy pojawiały się najmniejsze sygnały ściślejszej koordynacji podatkowej – mówi „Rz" Thomas Klau, ekspert European Council for Foreign Relations. Przypomina, jak na pierwsze spotkanie ministrów finansów strefy euro w 1997 roku wprosił się nawet ówczesny minister finansów Gordon Brown. – Doszło do zabawnej sytuacji, bo miał być tylko na początku, ale się zasiedział. Musiano mu kulturalnie przypomnieć, że to spotkanie strefy euro – mówi Klau.
Gdy w październiku 2008 roku Nicolas Sarkozy, stojący wtedy na czele UE, zwołał nadzwyczajny szczyt strefy poświęcony kryzysowi, do Paryża doproszono Browna, wtedy już w roli premiera. Od wielu lat Wielka Brytania, mimo że zupełnie niezainteresowana zamianą funta na euro, trzymała więc rękę na pulsie, w kluczowych momentach protestując przeciw idącej dalej integracji w strefie euro. Była silnym sojusznikiem Polski, która nie chce pozostać na marginesie integracji. Teraz jednak Londyn wyraźnie zmienił front.