Islam albo Republika

Już wkrótce muzułmanki mogą stanąć przed trudnym wyborem: wierność religii lub awans społeczny

Publikacja: 05.04.2013 17:13

Uczestniczka dorocznego spotkania muzułmanów w Le Bourget pod Paryżem. Fot. Remy de la Mauviniere

Uczestniczka dorocznego spotkania muzułmanów w Le Bourget pod Paryżem. Fot. Remy de la Mauviniere

Foto: AP

Francja zaostrza walkę z publicznym okazywaniem wiary przez muzułmanów. Francois Hollande zapowiedział, że wystąpi z projektem ustawy zakazującej noszenia przez kobiety chust (hidżabu) już nie tylko w szkołach publicznych, ale także w firmach prywatnych, gdzie pracownicy mają kontakt z klientelą: przychodniach, handlu, niepublicznych przedszkolach i szkołach.

W ten sposób prezydent chce złamać niedawny wyrok Sądu Najwyższego, który uznał, że takie restrykcje w prywatnym przedszkolu są niedopuszczalne. Stanowisko Hollande'a popiera konserwatywna opozycja. A także 83 procent Francuzów, których o zdanie spytał dziennik „Le Parisien".

Głęboko podzielone społeczeństwo akurat w tej sprawie jest jednomyślne: za radykalnym ograniczeniem prawa muzułmanek do noszenia chusty w miejscach publicznych opowiadają się w takim samym stopniu młodzi i starzy, kobiety i mężczyźni, zwolennicy lewicy i prawicy. A także większość elity kraju: z apelem popierającym postulaty Hollande'a wystąpiła grupa czołowych intelektualistów, w tym filozofowie Elisabeth Badinter, Alain Finkielkraut i Jean-Pierre Le Goff. Ale Laurent Bazin, antropolog z Narodowego Centrum Badań Naukowych (CNRS), ostrzega, że interpretując w tak radykalny sposób koncepcje laickości, Republika łamie inną fundamentalną zasadę: wolności wyznania.

Francja już dwukrotnie przeżywała emocjonalną debatę w sprawie ograniczenia widocznych znaków przynależności religijnej. W 2004 roku wprowadzono zakaz noszenia chust w szkołach publicznych i relegowania uczennic, które się temu nie podporządkują. A w 2011 roku został ustanowiony całkowity zakaz zakrywania twarzy przez kobiety noszące burki i nikaby we wszystkich miejscach publicznych.

Czy Koran dopuszcza sytuację, w której kobieta nie nosi chusty w miejscach publicznych, a jednocześnie pozostaje wierna zaleceniom wiary?

Said Aalla:

Takiego problemu nie ma z burką i nikabem. Ale w przypadku chusty muzułmańskiej przytłaczająca większość autorytetów religijnych uważa, że nie jest to możliwe. To stawia wiele kobiet przed dramatycznym wyborem, szczególnie w czasach kryzysu: wierność przekonaniom religijnym albo praca. Sam znam w Strasburgu wykształcone muzułmanki, które zrezygnowały z kariery w administracji czy szkołach, choć w żaden sposób nie prowadziły prozelityzmu i swoim strojem nie zakłócały porządku publicznego. Jeśli teraz nie będą mogły pracować w prywatnych firmach, zostaną zepchnięte na margines społeczeństwa.

Czy prezydent Hollande nie bierze tego pod uwagę?

Gdy pojawia się kryzys ekonomiczny, rośnie bezrobocie, a rząd nie potrafi sobie z tym poradzić i jego notowania są dramatycznie niskie, muzułmanie zawsze stają się kozłem ofiarnym. To po prostu wygodny temat zastępczy. Przecież nic takiego się nie stało, aby trzeba było na gwałt zmieniać fundamentalne regulacje o obecności muzułmanów w społeczeństwie. Ale politycy kierują się przede wszystkim sondażami, które pokazują, że w tej akurat sprawie poglądy zwolenników Frontu Narodowego i Partii Socjalistycznej aż tak bardzo się nie różnią.

Czym tłumaczyć taką jedność opinii we francuskim społeczeństwie?

Francja przeżywa bardzo poważny kryzys tożsamości. I nie dotyczy to tylko imigrantów, ale także rodowitych Francuzów. Załamanie gospodarki, globalizacja zadały bardzo poważny cios republikańskiej idei wolności, równości i braterstwa. Wielu ludziom coraz trudniej nie tylko rozwijać talenty w Republice, ale nawet znaleźć w niej swoje miejsce. W tej sytuacji ludzie szukają prostego wytłumaczenia dla swoich kłopotów.

A może Francuzi po prostu się boją, że islam w ich kraju wymknął się spod kontroli? Waszyngtońska Pew Foundation nie tylko przewiduje, że do 2030 roku muzułmanie będą stanowić ponad 10 proc. społeczeństwa (teraz 7,5 proc.), ale także wskazuje, że w stosunku do lat 60. i 70. udział osób praktykujących w tej społeczności już się podwoił.

Renesans religijności wśród młodych francuskich muzułmanów jest niezaprzeczalny. 40–50 lat temu do Francji przyjeżdżali imigranci, dla których ważne było tylko zarobienie na życie. Część z nich to byli wręcz analfabeci. Dla nich wiara nie była aż tak ważna. Ale ich dzieci są już często dobrze wykształcone i poszukują swojej tożsamości. A wtedy odkrywają islam – religię, który jest bogata, a zarazem prosta i ludzka. Taka, która pozwala na zbudowanie harmonijnego życia we współczesnym świecie i nadanie mu sensu.

Dlaczego jednak taka ewolucja nie udaje się Kościołowi katolickiemu we Francji? Tylko 5 procent Francuzów, którzy deklarują przynależność do tej religii, chodzi dziś na msze, a postu w trakcie ramadanu przestrzega aż 90 procent młodych francuskich muzułmanów, tyleż samo stara się jeść potrawy przygotowane zgodnie z zasadami halalu, a jedna trzecia odmawia pięć razy dziennie modlitwy.

Te liczby nie są do końca porównywalne. Podobnie jak Boże Narodzenie ramadan ma silny kontekst rodzinny i kulturowy. W piątkowych modlitwach nie uczestniczy już tak duża część muzułmanów. Inaczej dla 5–6-milionowej społeczności zabrakłoby miejsca w naszych meczetach. Ale przyznaję, że udział muzułmanów w modlitwach jest trzy–cztery razy większy niż katolików w mszach. Powód jest prosty: każda religia musi odkurzyć swoje przesłanie, dostosować je do problemów współczesnego życia. Inaczej wierni będą czuli się odtrąceni.

Trzy czwarte Francuzów we wspomnianych sondażach wskazuje jednak, że islam nie jest religią taką samą jak każda inna. Ich zdaniem to wiara, która nie tylko nie jest kompatybilna z wartościami Republiki, ale także – w przeciwieństwie do chrześcijaństwa i judaizmu – nie jest tolerancyjna.

To fałszywa wizja. Ludzie mówią o religii, której nie znają. Przecież miliony muzułmanów żyje od dziesięcioleci we Francji i nie stwarzają oni żadnego problemu. Jak w każdej dużej społeczności są oczywiście ludzie, którzy wyrażają skrajne poglądy, bo fałszywie interpretują teksty religijne. Ale takie osoby powinny być oceniane przez niezawisłe sądy za łamanie prawa, a nie służyć za punkt wyjścia do oceny islamu jako takiego. O tym, że islam jest kompatybilny z nowoczesnym, demokratycznym państwem, świadczy także przykład takich krajów, jak Malezja, Indonezja czy Turcja. Także społeczeństwa Tunezji i Egiptu próbują zbudować struktury demokratycznego państwa, choć nie jest to łatwe.

Said Aalla jest przewodniczącym Wielkiego Meczetu w Strasburgu.

Francja zaostrza walkę z publicznym okazywaniem wiary przez muzułmanów. Francois Hollande zapowiedział, że wystąpi z projektem ustawy zakazującej noszenia przez kobiety chust (hidżabu) już nie tylko w szkołach publicznych, ale także w firmach prywatnych, gdzie pracownicy mają kontakt z klientelą: przychodniach, handlu, niepublicznych przedszkolach i szkołach.

W ten sposób prezydent chce złamać niedawny wyrok Sądu Najwyższego, który uznał, że takie restrykcje w prywatnym przedszkolu są niedopuszczalne. Stanowisko Hollande'a popiera konserwatywna opozycja. A także 83 procent Francuzów, których o zdanie spytał dziennik „Le Parisien".

Pozostało 91% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1006
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1005
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1003
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1002
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1001