Etat. Przedmiot pożądania we Włoszech

Do konkursu na pielęgniarza/pielęgniarkę w lokalnym ośrodku zdrowia w Vicenzy stanęło 3350 kandydatów.

Publikacja: 03.10.2014 02:00

fot. permanently scatterbrained

fot. permanently scatterbrained

Foto: Flickr

Zwycięzca walki o ciężką pracę za około 1000 euro miesięcznie na rękę wyłoniony zostanie po serii pięciu egzaminów.

Od 2009 roku, gdy kryzys finansowy dotknął Italii, bezrobocie wzrosło dwukrotnie – do 13 procent. Tyle że na południu zależnie od regionu potrafi być dwa, a nawet trzy razy wyższe. Na problem nakładają się niewyobrażalne gdzie indziej prawa pracownicze wywalczone przez związki zawodowe w latach 70., które powodują, że etatowego pracownika nie sposób zwolnić. Stąd pracodawcy boją się zatrudniać na stały kontrakt. Ten jest dziś w Italii marzeniem ściętej głowy.

Dlatego gdy w Vicenzy (na północy kraju) ogłoszono konkurs na etatowego pielęgniarza, z całych Włoch zjechało się aż tylu chętnych. Naturalnie sprawa wywołała medialną sensację, ale jak się okazuje, do podobnych sytuacji dochodzi coraz częściej. Jeden z kandydatów wyznał telewizji RAI, że kilka miesięcy wcześniej brał udział w podobnym konkursie na jedno miejsce, a chętnych było blisko 10 tysięcy.

O głodzie etatowej pracy jeszcze lepiej świadczy inny konkurs sprzed dwóch lat w Ascoli Piceno w środkowych Włoszech, gdzie 1632 osoby walczyły o jedno miejsce pracy w charakterze śmieciarza (choć dziś zgodnie z językową poprawnością polityczną śmieciarz to „operator ochrony środowiska").

I choć warunkiem było zaledwie ukończenie gimnazjum (bez matury), wśród kandydatów znalazło się bardzo wiele osób po wyższych studiach, a nawet jedna z doktoratem. Preselekcyjny egzamin na śmieciarza miał charakter testu, w którym trzeba było zaznaczyć jedną z czterech podanych odpowiedzi, ale dotyczył „kultury ogólnej i osobistej", co oczywiście wywołało  kpiny, że aby dostąpić zaszczytu sprzątania Ascoli Piceno, trzeba znać savoir-vivre i Prousta.

Dopiero na kolejnych trzech egzaminach odpytywano z segregacji odpadów i machania miotłą. Zwycięzca chroni teraz środowisko za 1500 euro brutto miesięcznie. Za takie pieniądze trudno wyżyć w dużym włoskim mieście, nie mówiąc o utrzymaniu rodziny.

W związku z cyfryzacją i obowiązkiem organizacji konkursów na pracę w sektorze publicznym informacje o nich docierają wszędzie. Peregrynacje po całej Italii w poszukiwaniu pracy stały się tak powszechne, że powstały wyspecjalizowane firmy przewozowe trudniące się transportem kandydatów na egzaminy i z powrotem do domu. Na przykład firma Concorsone Travel za podróż minibusem z Apulii do Vicenzy liczyła kandydatom na pielęgniarza 60 euro.

Włoska prasa informuje, że w Ministerstwie Zdrowia ogłoszono konkurs na dwóch szefów ważnego wydziału prewencji, czyli zapobiegania chorobom. Dziennikarze „Fatto Quotidiano" wzięli pod lupę warunki konkursu i wyselekcjonowanych kandydatów. Nabrali podejrzeń, że konkurs jest ustawiony tak, by wygrało go dwóch bliskich kolegów pani minister zdrowia. Złożyli kartkę z ich nazwiskami u notariusza. I rzeczywiście, jak właśnie ogłoszono, ci panowie konkurs wygrali.

Tym doniesieniom towarzyszy informacja, że bezrobocie wśród młodych ludzi od 16 do 24. roku życia osiągnęło właśnie rekordowy poziom 44,2 proc. Recesja postępuje i pierwszych sygnałów wzrostu gospodarczego można się spodziewać nie wcześniej niż w 2017 roku. Italia stała się krajem, w którym ludzie tysiącami biją się o jedną posadę pielęgniarki albo śmieciarza.

—Piotr Kowalczuk z Rzymu

Zwycięzca walki o ciężką pracę za około 1000 euro miesięcznie na rękę wyłoniony zostanie po serii pięciu egzaminów.

Od 2009 roku, gdy kryzys finansowy dotknął Italii, bezrobocie wzrosło dwukrotnie – do 13 procent. Tyle że na południu zależnie od regionu potrafi być dwa, a nawet trzy razy wyższe. Na problem nakładają się niewyobrażalne gdzie indziej prawa pracownicze wywalczone przez związki zawodowe w latach 70., które powodują, że etatowego pracownika nie sposób zwolnić. Stąd pracodawcy boją się zatrudniać na stały kontrakt. Ten jest dziś w Italii marzeniem ściętej głowy.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1034
Świat
Rabin Stambler: Polska to wielka pozytywna niespodzianka. Lubię mówić po polsku
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1032
Świat
Olaf Scholz „warknął” na Andrzeja Dudę. Arkadiusz Mularczyk: „To przez reparacje”
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1031
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku