Korespondencja z Brukseli
Spotkanie Eurogrupy w poniedziałek miało ustalić zasady porozumienia z Grecją, której nowy rząd chce nowych warunków udzielania pomocy ratunkowej.
Jednak Atenom trudno znaleźć sojuszników w strefie euro. Próbowali początkowo w Paryżu i Rzymie, czyli krajach tradycyjnie sympatyzujących z postulatami luźniejszej polityki budżetowej. Bez rezultatu.
– Może najbardziej, choć nie w sposób aktywny, szefa greckiego rządu Aleksisa Ciprasa popiera Matteo Renzi — mówi "Rzeczpospolitej" Janis Emmanuilidis, szef studiów w brukselskim think tanku European Policy Centre.
Włoski premier chciałby złagodzenia restrykcyjnego kursu, który Bruksela zapisuje również Rzymowi, stąd po cichu wspiera starania premiera Grecji. Ale nie może wprost zgodzić się na przebaczenie długu Grekom. Bo Włochy musiałyby wtedy zrezygnować ze swoich należności.
Trudniej Atenom przekonać teraz Paryż.
— Widzimy wyraźnie, że po okresie pogorszenia, teraz stosunki francusko-niemieckie ulegają poprawie i sojusz między tymi stolicami jest coraz silniejszy. Na pewno miały w tym swój udział negocjacje pokojowe między Rosją i Ukrainą, gdzie Angela Merkel i Francois Hollande odegrali główne role — uważa Emmanuilidis.
A Niemcy to główny orędownik ostrego kursu wobec Grecji i to nie tylko dlatego, że minister finansów tego kraju Wolfgang Schäuble został sportretowany w organie partyjnym Syrizy w wojennym uniformie Wehrmachtu.
Berlin był głównym architektem dotychczasowych programów ratunkowych, które opierały się na głębokich cięciach budżetowych i reformach strukturalnych w zamian za pomoc ze strefy euro i Międzynarodowego Funduszu Walutowego.
Zdaniem ekspertów nowy rząd w Atenach przeliczył się w swoich kalkulacjach. Liczył na to, że kraje Południa, rzeczywiście tradycyjnie bardziej nastawione na luźniejszą politykę budżetową i akceptujące wyższy poziom długu, czy deficytu, będą go popierać w żądaniach zmiany warunków programy pomocowego.