Grecja unieważnia podział na Północ i Południe

Nowy rząd w Atenach musi pilnie dojść do porozumienia z wierzycielami w strefie euro. Przeciwko sobie ma już nie tylko Niemcy i ich koalicjantów z oszczędnej Północy.

Publikacja: 16.02.2015 17:02

Premier Grecji Aleksis Cipras

Premier Grecji Aleksis Cipras

Foto: AFP

Korespondencja z Brukseli

Spotkanie Eurogrupy w poniedziałek miało ustalić zasady porozumienia z Grecją, której nowy rząd chce nowych warunków udzielania pomocy ratunkowej.

Jednak Atenom trudno znaleźć sojuszników w strefie euro. Próbowali początkowo w Paryżu i Rzymie, czyli krajach tradycyjnie sympatyzujących z postulatami luźniejszej polityki budżetowej. Bez rezultatu.

– Może najbardziej, choć nie w sposób aktywny, szefa greckiego rządu Aleksisa Ciprasa popiera Matteo Renzi — mówi "Rzeczpospolitej" Janis Emmanuilidis, szef studiów w brukselskim think tanku European Policy Centre.

Włoski premier chciałby złagodzenia restrykcyjnego kursu, który Bruksela zapisuje również Rzymowi, stąd po cichu wspiera starania premiera Grecji. Ale nie może wprost zgodzić się na przebaczenie długu Grekom. Bo Włochy musiałyby wtedy zrezygnować ze swoich należności.

Trudniej Atenom przekonać teraz Paryż.

— Widzimy wyraźnie, że po okresie pogorszenia, teraz stosunki francusko-niemieckie ulegają poprawie i sojusz między tymi stolicami jest coraz silniejszy. Na pewno miały w tym swój udział negocjacje pokojowe między Rosją i Ukrainą, gdzie Angela Merkel i Francois Hollande odegrali główne role — uważa Emmanuilidis.

A Niemcy to główny orędownik ostrego kursu wobec Grecji i to nie tylko dlatego, że minister finansów tego kraju Wolfgang Schäuble został sportretowany w organie partyjnym Syrizy w wojennym uniformie Wehrmachtu.

Berlin był głównym architektem dotychczasowych programów ratunkowych, które opierały się na głębokich cięciach budżetowych i reformach strukturalnych w zamian za pomoc ze strefy euro i Międzynarodowego Funduszu Walutowego.

Zdaniem ekspertów nowy rząd w Atenach przeliczył się w swoich kalkulacjach. Liczył na to, że kraje Południa, rzeczywiście tradycyjnie bardziej nastawione na luźniejszą politykę budżetową i akceptujące wyższy poziom długu, czy deficytu, będą go popierać w żądaniach zmiany warunków programy pomocowego.

Tymczasem strefa euro, poza Grecją, jest dużo bardziej zjednoczona.

— Syriza nie zauważyła, że choć istnieją pewne techniczne różnice między Południem i Północą w podejściu do polityki gospodarczej, to jednak łączą je wspólne ramy instytucjonalne i zestaw podstawowych zasad działania. A Syriza próbowała to wszystko wywrócić do góry nogami — mówi "Rzeczpospolitej" Raoul Rupparel, główny ekonomista londyńskiego think tanku Open Europe.

Jego zdaniem ta krytyka ze strony Syrizy wyciągnęła na wierzch inne argumenty na rzecz jedności, takie jak strach przed populizmem, silny np. w Hiszpanii, gdzie podobny do Syrizy Podemos ma szanse na wygranie wyborów. Po chęć utrzymania sojuszy, jak wspomniany francusko-niemiecki, czy choćby hiszpańsko-niemiecki.

— Hiszpania pod rządami Mariana Rajoya jest blisko związana z Niemcami — zauważa Emanuilidis. To czyni więc tradycyjny podział na Północ i Południe w strefie euro mniej ważnym.

— On pewnie się utrzyma, gdy będą dyskutowane techniczne kwestie dotyczące stopnia surowości polityki budżetowej. Ale w podstawowych sprawach Grecja napotka na opór — uważa Rupparel.

Również dlatego, że inne kraje tradycyjnego południa, jak Hiszpania czy Portugalia, same były objęte programem ratunkowym, za które zapłaciły drastycznymi oszczędnościami budżetowymi, recesją i bezrobociem.

Nie mogą sobie teraz pozwolić na ustępowanie Grecji.

Zresztą kryzys nie jest dobrym momentem na jedność wśród ratowanych.

— Kraje objęte programem pomocowym raczej nie zajmują się budowaniem koalicji, tylko udowadnianiem, że są lepsze od innych — twierdzi ekspert European Policy Centre.

Tę opinię potwierdza nieoficjalnie unijny dyplomata, który bierze udział w spotkaniach Eurogrupy.

— Na ostatnim (11 lutego - red.) Hiszpania i Portugalia należały na najgorętszych krytyków Grecji — mówi. To była dyskusja w gronie ministrów finansów tradycyjnie bardziej przywiązanych do zasad i skrupulatnie liczących wydatki budżetowe.

Ale podobnie nieprzychylny Grecji okazał się premier Hiszpanii Mariano Rajoy. W czasie nieformalnego szczytu UE 12 lutego w Brukseli wyraźnie powiedział Grekom, że muszą dotrzymywać zobowiązań, czyli spłacać swój dług.

— Hiszpania pożyczyła Grecji 26 miliardów euro. Raty kapitałowe zaczną spłacać za 30 lat, a odsetki za 10 lat. Warunki dostali więc znakomite. Ważna jest, żeby Grecja dotrzymywała zobowiązań, na podstawie których dostała pieniądze od UE — powiedział hiszpański premier.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1078
Materiał Promocyjny
Przed wyjazdem na upragniony wypoczynek
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1077
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1076
Świat
Trump wycofuje USA z Rady Praw Człowieka. Koniec pomocy dla palestyńskich uchodźców
Świat
Thorsten Klute: Niemcy przed wyborami. Czy SPD ma jeszcze szansę?