Grecja między euro i drachmą

Coraz więcej ekspertów ostrzega, że ryzyko wyjścia Aten z unii walutowej przekroczyło 50 procent.

Aktualizacja: 17.02.2015 21:15 Publikacja: 17.02.2015 20:55

Minister finansów Janis Warufakis odrzuca „ultimatum”

Minister finansów Janis Warufakis odrzuca „ultimatum”

Foto: AFP

Moment zwrotny może nastąpić już w środę w czasie spotkania rady Europejskiego Banku Centralnego (EBC).

– Jeśli zapadnie wtedy decyzja o wstrzymaniu kredytowania Aten, grecki bank centralny będzie miał do wyboru albo złamać prawo i na własną rękę emitować euro, albo wstrzymać zasilanie w fundusze banków komercyjnych. Wtedy de facto Grecja znajdzie się na ścieżce prowadzącej do wyjścia ze strefy euro – mówi „Rz" Jennifer McKeown z czołowego londyńskiego instytutu analiz gospodarczych Capital Economics.

To nie jest gra

Na razie niewiele wskazuje na to, że prezes EBC Mario Draghi zdecyduje się na tak drastyczny krok. Ale i bez tego złych wiadomości nie brakuje. We wtorek w Atenach giełda pikowała, a rentowność trzyletnich obligacji skoczyła do 18 proc., zdecydowanie za wysoko, aby kraj mógł samodzielnie zdobywać fundusze na rynkach finansowych. Zdaniem  JPMorgan Grecy tylko w ciągu ostatniego tygodnia wyjęli z banków depozyty warte 2 mld euro. A niemiecki Commerzbank uznał, że ryzyko wyjścia Grecji ze strefy euro przekroczyło 50 proc. To dwukrotnie więcej, niż wynosiła ocena niemieckich analityków sprzed tygodnia.

Pesymizm jest spowodowany fatalnym przebiegiem poniedziałkowego spotkania w Brukseli ministra finansów Grecji Janisa Warufakisa ze swoimi odpowiednikami z pozostałych państw unii walutowej.

– Spodziewano się, że to będzie gra pokerowa. Ale okazuje się, że stanowiska obu stron są rzeczywiście bardzo różne, trudne do pogodzenia – tłumaczy McKeown.

Daniel Gros, dyrektor Centrum Europejskich Analiz Politycznych (CEPS), potwierdza w rozmowie z „Rz": Grekom bardzo zależy, aby dokument jasno przekreślał dotychczasowy plan oszczędnościowy, podczas gdy Niemcom – aby został z całą mocą potwierdzony.

Ujawniona przez „Financial Times" propozycja dla Greków pokazuje, że, jak dotąd, Unia wiernie idzie za zaleceniami Berlina. Dokument zobowiązuje bowiem „greckie władze do doprowadzenia do końca programu oszczędnościowego". Ateny mają „powstrzymać się od jednostronnych decyzji i blisko współpracować z europejskimi partnerami, w szczególności gdy idzie o podatki, prywatyzację, reformę rynku pracy, sektor finansowy i emerytury". „Każda nowa inicjatywa rządu ma mieć zapewnione niezależne finansowanie, a nie osłabiać stabilności budżetowej kraju".

– Podpisanie takiego dokumentu przez Warufakisa oznaczałoby złamanie wszystkich obietnic, jakie Syriza podjęła przed wyborami. Cipras (grecki premier – red.) musiałby taką ofertę poddać pod referendum o bardzo niepewnym wyniku. Ale i Schaueble nie może pójść na ustępstwa, bo to otworzyłoby drogę do przejęcia władzy przez populistów w innych krajach strefy euro, przede wszystkim Hiszpanii – tłumaczy McKeown.

Po spotkaniu z Warufakisem niemiecki minister finansów Wolfgang Schaueble rzeczywiście przyznał, że jest „bardzo sceptyczny", gdy idzie o szanse porozumienia. Jego zdaniem „rząd grecki zachowuje się bardzo nieodpowiedzialnie", a premier Aleksis Cipras „obraża tych, którzy przez ostatnie lata pomagali Grecji".

Warufakis dłużny nie pozostał. Zapowiedział, że „w historii Unii Europejskiej stawianie ultimatum nigdy do niczego nie prowadziło". Jego zdaniem grecki rząd nie może zgodzić się na kontynuowanie programu oszczędnościowego, skoro został wybrany po to, aby go odrzucić.

– Założenie Unii było takie, że Grecy najpierw godzą się na przyjęcie surowych warunków, a dopiero po pewnym czasie Bruksela zgodzi się na poluzowanie niektórych bolesnych społecznie reform. Ten układ jednak się nie powiódł – mówi „Rz" dyplomata Rady UE śledzący spotkanie.

Walka z czasem

Czasu na porozumienie jest teraz bardzo niewiele. Nawet jeśli EBC w środę nie odetnie Aten od finansowania, Bruksela musi dojść do porozumienia z Ciprasem w tym tygodniu. Obecny program pomocy dla Grecji wygasa bowiem pod koniec tego miesiąca, a bez nowej umowy grecki rząd nie otrzyma kolejnej transzy wsparcia (7 mld euro), niezbędnej, aby kraj mógł regulować swoje zobowiązania. Zmieniona umowa musi być wcześniej zatwierdzona przez parlamenty krajów unii walutowej.

Wyjście Grecji ze strefy euro nie byłoby jednak proste, bo takiej możliwości w ogóle nie przewiduje unijne prawo. To celowe przeoczenie: chodziło o przekonanie rynków finansowych, że przynależność do unii walutowej to rzecz „nieodwracalna". Dlatego Ateny prawdopodobnie zostałyby zmuszone zgodnie z art. 50 traktatu lizbońskiego o wystąpienie do Rady UE z prośbą o opuszczenie Unii Europejskiej. Później Grecja co prawda mogłaby z powrotem przystąpić do Wspólnoty, ale już na zmienionych warunkach i być może dopiero po kilku latach.

We wtorek kurs euro do dolara był stabilny. Wspólną walutę wymieniano po niespełna 1,14 USD.

– To sygnał, że unia walutowa przeżyłaby bez większych wstrząsów wyjście Grecji z unii walutowej – przekonuje Daniel Gros. – Inwestorzy przestali już obawiać się efektu domina, pójścia śladami Greków także Hiszpanii, Portugalii i Włoch – dodaje.

Zdaniem szefa CEPS także samo odizolowanie Grecji od reszty unii walutowej może przebiegać łagodnie.

– Pierwszym krokiem może być przywrócenie kontroli walutowych, jak to zrobiono wobec Cypru. Dopiero jeśli po kilku miesiącach się okaże, że to nie wystarczy dla ustabilizowania sytuacji w Atenach, zostaną wprowadzone kolejne restrykcje, być może aż do usunięcia kraju z unii walutowej – dodaje.

Ale nie wszyscy podzielają ten optymizm.

– Inwestorzy na razie uznali, że euro ostatnio wystarczająco osłabło. Ale jeśli Grecja rzeczywiście wyjdzie z eurolandu, na rynkach finansowych znów będzie niespokojnie – ostrzega Jennifer McKeown.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1078
Materiał Promocyjny
Przed wyjazdem na upragniony wypoczynek
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1077
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1076
Świat
Trump wycofuje USA z Rady Praw Człowieka. Koniec pomocy dla palestyńskich uchodźców
Świat
Thorsten Klute: Niemcy przed wyborami. Czy SPD ma jeszcze szansę?