UE za pakietem azylowym, Kaczyński przeciw. „Referendum to szaleńczy pomysł”

„Pomysł przeprowadzenia referendum w sprawie przyjęcia imigrantów przez Polskę mógł zrodzić się tylko w głowie kogoś, kto nie ma pojęcia o świecie” – mówi Anna Słojewska, korespondentka „Rzeczpospolitej” w Brukseli, w rozmowie z Cezarym Szymankiem. Większość państw Unii Europejskiej była za, a Polska przeciw pakietowi azylowemu.

Publikacja: 20.06.2023 16:34

Jarosław Kaczyński w czasie konferencji prasowej przy ogrodzeniu na granicy z Białorusią

Jarosław Kaczyński w czasie konferencji prasowej przy ogrodzeniu na granicy z Białorusią

Foto: PAP/Tomasz Waszczuk

O reformie dyskutowano od lat, ale porozumienie osiągnięto dopiero teraz, bo udało się dobrze wyważyć dwie zasady. Z jednej strony odpowiedzialność, czyli obowiązek państw granicznych pilnowania granic i rejestrowania osób szukających w UE schronienia. Z drugiej strony solidarność, czyli obietnicę pomocy w razie, gdy tych uchodźców będzie zbyt wielu.

Co zawiera pakiet azylowy Unii Europejskiej

Dziś teoretycznie to państwo wejścia azylanta do Unii jest zobowiązane do jego zarejestrowania i rozpatrzenia wniosku, co powoduje, że np. Włochy czy Grecja podlegają nieproporcjonalnej presji, a jednocześnie nie mają motywacji, żeby dobrze wykonywać swoje obowiązki. Dlatego nowe rozporządzenie jest w interesie wszystkich państw: i tych na granicy, bo mają obiecaną solidarność w kryzysie, i tych w głębi, bo mają obiecane lepsze pilnowanie granic i rejestrowanie uchodźców na granicy zewnętrznej UE.

Polska zagłosowała przeciw, argumentując, że rozporządzenia nakładają na nas obowiązek przyjmowania uchodźców przybyłych do innych państw UE lub zapłacenia kary po 20 tys. euro za każdego nieprzyjętego. Nie jest to prawdą, bo rozporządzenie przewiduje możliwość częściowego lub całkowitego zwolnienia z obowiązku solidarności.

Wystarczy, że Polska przedstawi Komisji Europejskiej wniosek z uzasadnieniem, powołując się na występowanie presji migracyjnej. Co ważne, w tym celu wcale sama nie musi występować o solidarność ze strony innych. Nie musi zatem wnioskować o przejęcie części Ukraińców przez inne kraje, ale musi wykazać, z jakim wyzwaniem się mierzy, żeby zapewnić przyjęcie ponad miliona osób.

– Polacy nie doceniają, jak zmienił się ich wizerunek w sprawie migracji po tym, co zrobili dla Ukraińców. Nikt w Europie Zachodniej nie pomyślał, że przyjęte rozporządzenia miałyby być mechanizmem relokowania imigrantów do państw Europy Wschodniej. Nie o nie w tym chodzi – mówi „Rzeczpospolitej” ekspert polityki migracyjnej prof. Florian Trauner z uniwersytetu VUB w Brukseli. Potwierdzeniem jego słów jest fakt, że teraz przeciw była tylko Polska. W 2015 r. w czasie kryzysu syryjskiego przeciwko relokacji głosowały Czechy, Słowacja, Węgry i Rumunia.

Nowe unijne rozporządzenia o azylu i zarządzaniu granicami określają zdolność UE do przyjmowania uchodźców na minimum 30 tys. osób rocznie. Kwota poszczególnych krajów uzależniona jest od PKB i populacji. Na Polskę w tym roku przypadałoby 1860 osób. Tymczasem w 2022 r. Urząd ds. Cudzoziemców wydał prawie 11 tys. decyzji w sprawie ochrony międzynarodowej, czyli blisko sześć razy więcej niż wypadałoby z unijnego klucza.

Relokacja była już raz zastosowana w odniesieniu do uchodźców z Syrii w 2015 i 2016 r. Polska nie wykonała unijnej decyzji, co unijny sąd uznał potem za złamanie prawa. Ale bez żadnych konsekwencji, bo decyzja była tymczasowa i w chwili wydania orzeczenia nie było już uchodźców do podziału.

Jarosław Kaczyński i referendum w sprawie imigrantów

Sejm przegłosował w czwartek (15.06.2023 r.) projekt uchwały, która wyraża sprzeciw wobec tzw. paktu migracyjnego. Wcześniej, prezes PiS Jarosław Kaczyński mówił, że Polska udzieliła bezprecedensowej pomocy uchodźcom z Ukrainy.

– Przyjęliśmy wtedy kilka milionów uchodźców, można mówić, że na stałe to ok. 1,5–2 mln. Gdyby to pomnożyć przez 22 tys. euro (roczna kwota za nieprzyjęcie jednego migranta, jaką proponuje UE – przyp. aut.), to będzie to suma gdzieś między dwadzieścia kilka a trzydzieści miliardów euro – wyliczał Kaczyński i dodał, że środki na uchodźców wojennych Polska otrzymała symboliczne – ok. 100 euro na osobę.

Kaczyński oświadczył, że rząd zorganizuje referendum w tej sprawie. – My się na to nie zgodzimy. Na to nie zgadza się także naród Polski – stwierdził. Szczegółów dotyczących referendum nie podał.

Tymczasem, dla rozmówców „Rzeczpospolitej” w Brukseli, jest oczywiste, że Polska, w której przebywa ponad milion ukraińskich uciekinierów i która musi strzec najdłuższej zewnętrznej granicy lądowej Unii Europejskiej, będzie z mechanizmu solidarności zwolniona. Ale nie dla przedstawicieli obozu władzy.

PiS chce postawić żelazną kurtynę

- Ciekawie zresztą było patrzeć na reakcje po prawej stronie po naszej publikacji (w podobnym duchu utrzymane były też poniedziałkowe doniesienia RMF FM). Część prawicowych komentatorów uznała, że Komisja ugięła się przed twardym polskim stanowiskiem i zapowiedzią referendum i wysłała polskim mediom sygnał, iż „relokacja” nie będzie dotyczyła Polski. To oczywista bzdura, bo kształt rozporządzenia uzgodniono na Radzie 8 czerwca, opublikowano w połowie zeszłego tygodnia, zaś prezes PiS pomysł referendum zgłosił we czwartek 15 czerwca – pisze Michał Szułdrzyński w tekście „Jak PiS manipuluje w sprawie relokacji uchodźców”.

Po co zatem Jarosław Kaczyński chce referendum? Dlaczego premier nie informuje o szczegółach unijnych ustaleń opinii publicznej?

- Odpowiedź wydaje się prosta: kampania. Na elektorat PiS hasło „uchodźca” działa niczym płachta na byka, a jak się do tego dorzuci „złą Unię”, to wszystko staje się jasne. Mamy zatem do czynienia z próbą mobilizacji własnego elektoratu i ukłonami w kierunku Zbigniewa Ziobry oraz potencjalnego koalicjanta, czyli Konfederacji – komentuje Tomasz Krzyżak w „Zmyłka z migrantami. Referendum nie ma najmniejszego sensu”.

Zuzanna Dąbrowska w „Zbudujmy sobie żelazną kurtynę” pisze natomiast tak: „Lider PiS rozpoczął groźną licytację, bo wie, że swoich wyborców musi zmobilizować strachem. Pożądana byłaby także nuta histerii. Skoro nie zadziałała na razie socjalna marchewka, strachem przed migracją trzeba pogonić elektorat do urn”.

I na koniec jeszcze jeden fragment tekstu Michała Szułdrzyńskiego.

- Po pewnym czasie obóz władzy po raz kolejny zmienił narrację. Ostatnia brzmiała mniej więcej tak: nie możemy się zgodzić na mechanizm, w którym będziemy prosić Brukselę, by nam nie przysyłała uchodźców, bo się na to nie zgodzą, bo przecież Unia robi nam na złość, KPO też mieliśmy obiecane, a nie dostaliśmy ani jednego Euro. Tyle tylko, że ten argument znacznie więcej nam mówi o mentalności ludzi z obozu PiS, niż samej Unii Europejskiej.

Polska nie dostała KPO nie z powodu złośliwości UE, ale dlatego, że nie wypełniła warunków, na które sama przystała w umowie ramowej. Konflikt na linii PiS-Bruksela dotyczy praworządności, nikt zaś nie zmuszał PiS do tego, by próbowała ograniczać niezawisłość sądownictwa i poddawała sędziów politycznej kontroli. Nie, nie twierdzę, że Unia to klub dżentelmenów, w którym wszyscy świadczą sobie wyłącznie z dobrego serca przysługi. Ale traktowanie Brukseli jak rozbójnika znacznie więcej nam mówi o postrzeganiu świata przez środowisko PiS niż o tym, jakie mechanizmy rządzą Unią Europejską – czytamy w komentarzu „Jak PiS manipuluje w sprawie relokacji uchodźców”.

O reformie dyskutowano od lat, ale porozumienie osiągnięto dopiero teraz, bo udało się dobrze wyważyć dwie zasady. Z jednej strony odpowiedzialność, czyli obowiązek państw granicznych pilnowania granic i rejestrowania osób szukających w UE schronienia. Z drugiej strony solidarność, czyli obietnicę pomocy w razie, gdy tych uchodźców będzie zbyt wielu.

Co zawiera pakiet azylowy Unii Europejskiej

Pozostało 94% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1002
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1001
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1000
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 999
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 997