Finlandia w NATO, a Zachód sprawdza ofertę Pekinu. „Czarny sen Putina”.

„Pytania są dwa: czy Pekin faktycznie może mieć wpływ na Putina i wymusić na nim pokój z Ukrainą? A jeśli tak, to co w zamian będzie chciał Xi Jinping od Joe Bidena i państw Zachodu?” – mówi Jędrzej Bielecki w rozmowie z Cezarym Szymankiem.

Publikacja: 30.03.2023 16:49

Xi Jinping i Władimir Putin

Xi Jinping i Władimir Putin

Foto: PAP/EPA

Nie było żadnej formalnej uroczystości, ale można już mówić o Finlandii w NATO. Oto Turcja, która była ostatnim spośród 30 krajów NATO wstrzymującym się z ratyfikacją przyjęcia do Sojuszu Finlandii, właśnie się zgodziła.

W ten sposób Władimir Putin, który tuż przed rosyjską inwazją na Ukrainę domagał się cofnięcia członkostwa Sojuszu krajom Europy Środkowej, nagle musi pogodzić się z granicami paktu kończącymi się 400 km od granic Petersburga: drugiego miasta kraju, z którego sam pochodzi.

Członkostwo Finlandii w NATO powoduje, że w obronie Litwy, Łotwy i Estonii Sojusz zyskuje „strategiczną głębię”. Kraje bałtyckie stają się teraz dla paktu możliwe do obrony a Przesmyk Suwalski przestaje być ich jedyną drogą na Zachód.

Chiny mają plan

Tymczasem do gry o pokój w Ukrainie – i nie tylko – mocno wkroczyły Chiny. Zdaniem Władimira Putina tzw. chiński plan pokojowy „może być wykorzystany jako podstawa do pokojowego rozwiązania konfliktu na Ukrainie, gdy Zachód i Kijów będą na to gotowe”. Deklarację taką wygłosił ponad tydzień temu, po zakończeniu spotkania z przywódcą Chin Xi Jinpingiem.

Teraz do Pekinu wybierają się premier Hiszpanii, a także prezydent Francji wraz z przewodniczącą Komisji Europejskiej. Szef unijnej dyplomacji Josep Borell mówi zaś, że Chiny „nie przekroczyły jeszcze czerwonych linii”. A prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski oficjalnie zaprosił chińskiego przywódcę Xi Jinpinga do odwiedzenia Ukrainy.

Chiński przywódca w Moskwie niewiele mówił, ale jedną rzecz powtarzał – świat nie może być jednobiegunowy. Wspierając więc Rosję, uderza w Zachód. A przy okazji nieźle na tym zarabia. Nie chodzi tylko o rosyjskie surowce energetyczne, które Chiny otrzymują w wyjątkowo atrakcyjnej cenie, co sprzyja tamtejszej gospodarce. Nigdy wcześniej w swojej historii Chiny nie miały lepszej okazji, by na dobre się zadomowić na rosyjskim Dalekim Wschodzie, do którego wciąż czują sentyment. Mogą też zameldować się w rosyjskim sektorze energetycznym, otrzymując udziały np. w takich spółkach jak Gazprom czy Rosnieft. Lepszej okazji już nie będą mieli. Chińczykom nie chodzi o Władimira Putina, myślą kilkadziesiąt lat do przodu. Rosja, która sądziła, że potrafi zarządzać konfliktami w różnych miejscach na ziemi w swoich interesach, sama stała się pajacykiem w rękach Pekinu.

Tajwan z USA

W podróży jest także prezydent Tajwanu pani Tsai Ing-wen. W ciągu 10 dni odwiedzi dwa państwa latynoskie, Belize i Gwatemalę. Są to kraje, które jeszcze utrzymują stosunki z Republiką Chińską na Tajwanie. Zostało ich zaledwie 13, w tym między innymi: Nauru, Palau, Haiti, Tuvalu czy Watykan. Ale w czasie tranzytu przez USA prezydent Tajwanu ma spotkać się z szefem republikańskiej większości w Izbie Reprezentantów, Kevinem McCarthym. Pekin już zapowiada kroki odwetowe.

„Walkę o Tajwan trzeba uważnie śledzić, bo pokojowe połączenie obu organizmów znad Cieśniny Tajwańskiej z Chinami w nazwie oznaczałoby wykreowanie „numeru jeden” w światowej gospodarce i handlu” – pisze politolog i sinolog, prof. Bogdan Góralczyk.

22 kraje na garnuszku Chin

Tymczasem Kennedy School Uniwersytetu Harvarda, Bank Światowy i Kiloński Instytut Gospodarki Światowej – trzy spośród najbardziej prestiżowych, międzynarodowych instytucji - połączyły siły, aby po raz pierwszy zbadać niedocenione do tej pory zjawisko: ratowanie przez chiński reżim państw na skraju bankructwa. Przez długi czas zajmował się tym niemal wyłącznie Międzynarodowy Fundusz Walutowy, w którym decydujący głos ma Ameryka.

Jak wynika z opublikowanego raportu, tylko w 2021 r. Chiny przekazały na ten cel 40,5 mld dol. – około 40 proc. tego, co w tym czasie wyłożył MFW (68,6 mld dol.).

Od 2000 r. Chiny uruchomiły 128 operacji ratowania państw przed niewypłacalnością o łącznej wartości 240 mld dol. W ostatnim czasie to zjawisko przybrało jednak na sile, skoro tylko w latach 2019–2021 Pekin przeznaczył na ten cel 104 mld dol.

Wśród 22 państw, które postawione pod ścianą sięgnęły po chińską pomoc, można znaleźć: Pakistan, Sri Lankę, Surinam, Mongolię, Laos, Ekwador, Argentynę, Egipt, ale także Ukrainę, Białoruś czy Turcję. Chińczycy wybierają kraje, które albo mają strategiczne położenie, albo dysponują cennymi surowcami.

Jednak często zależność jest dwustronna. „Jeden pas i jedna droga”, wylansowany przez Xi Jinpinga największy projekt rozwoju infrastruktury w historii świata, pochłonął już astronomiczną sumę 838 mld dol. Tyle że wiele z tych projektów sensu nie ma. „Financial Times” podaje przykład wartej 1 mld dol. „drogi donikąd” w Czarnogórze czy tamy w Ekwadorze, w której znaleziono 7 tys. dziur. Ponieważ pieniądze są pożyczane bez niezależnego audytu przez państwowe, chińskie banki, często trafiają do krajów, które nie mają jak zwrócić pożyczek. Chroniąc je przed bankructwem, Chiny ratują więc przy okazji własne pożyczki i własne instytucje finansowe.

Warunki udzielania pożyczek są jednak drakońskie. Jednym z problemów jest oprocentowanie – średnio 5 proc. – podczas gdy w przypadku pożyczek MFW jest to 2 proc. O ile jednak Fundusz uzależnia wsparcie od przeprowadzenia reform rynkowych czy walki z korupcją, Chińczycy takich warunków nie stawiają. Interesuje ich natomiast pogłębienie zależności danego kraju od Pekinu. Aby to osiągnąć, pożyczki są udzielane w juanach. Ponieważ chodzi o walutę, która nie jest w pełni wymienialna, beneficjenci nie mają innej możliwości, jak kupować za otrzymane środki chińskie usługi lub produkty.

Ale to tylko początek. Inaczej niż w przypadku MFW wsparcie jest udzielane na podstawie umów dwustronnych, a nie wielostronnych. Ich treść pozostaje więc tajemnicą. Dzięki temu Chiny mogą narzucić zapisy, które uzależniają obce rządy od Pekinu.

Biden, Putin, czy Xi?

„O kształcie świata na dziesięciolecia zdecydują politycy, którzy mogliby być na emeryturze – 80-letni Joe Biden, 70-letni Władimir Putin i 69-letni Xi Jinping. Kluczowe staje się pytanie już nie tylko o ich wizje globalnego ładu, ale o to, któremu wiek najdłużej pozwoli wcielać je w życie” – pisze Jędrzej Bielecki w magazynie „Plus Minus”.

Rywalizacja wiekowych polityków nie może w każdym razie skończyć się remisem. Ich wizje są sprzeczne. Biden chce, aby świat był regulowany prawem międzynarodowym, a demokracja czy prawa człowieka uznane za wartości uniwersalne. To rzecz jasna uniemożliwiłoby realizację planów jego dwóch adwersarzy. Ale wizji Putina i Xi też pogodzić się nie da. Pierwszy marzy o odbudowie imperialnej Rosji, drugi widzi świat wirujący wokół chińskiego cesarza. A więc z Moskwą w roli jednego z wasali. Od tego, w jakiej formie i jak długo będzie żył każdy z trzech starszych panów, w istotnym stopniu zależy, która z tych koncepcji weźmie ostatecznie górę.

Nie było żadnej formalnej uroczystości, ale można już mówić o Finlandii w NATO. Oto Turcja, która była ostatnim spośród 30 krajów NATO wstrzymującym się z ratyfikacją przyjęcia do Sojuszu Finlandii, właśnie się zgodziła.

W ten sposób Władimir Putin, który tuż przed rosyjską inwazją na Ukrainę domagał się cofnięcia członkostwa Sojuszu krajom Europy Środkowej, nagle musi pogodzić się z granicami paktu kończącymi się 400 km od granic Petersburga: drugiego miasta kraju, z którego sam pochodzi.

Pozostało 92% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1002
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1001
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1000
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 999
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 997