Od 2000 r. Chiny uruchomiły 128 operacji ratowania państw przed niewypłacalnością o łącznej wartości 240 mld dol. W ostatnim czasie to zjawisko przybrało jednak na sile, skoro tylko w latach 2019–2021 Pekin przeznaczył na ten cel 104 mld dol.
Wśród 22 państw, które postawione pod ścianą sięgnęły po chińską pomoc, można znaleźć: Pakistan, Sri Lankę, Surinam, Mongolię, Laos, Ekwador, Argentynę, Egipt, ale także Ukrainę, Białoruś czy Turcję. Chińczycy wybierają kraje, które albo mają strategiczne położenie, albo dysponują cennymi surowcami.
Jednak często zależność jest dwustronna. „Jeden pas i jedna droga”, wylansowany przez Xi Jinpinga największy projekt rozwoju infrastruktury w historii świata, pochłonął już astronomiczną sumę 838 mld dol. Tyle że wiele z tych projektów sensu nie ma. „Financial Times” podaje przykład wartej 1 mld dol. „drogi donikąd” w Czarnogórze czy tamy w Ekwadorze, w której znaleziono 7 tys. dziur. Ponieważ pieniądze są pożyczane bez niezależnego audytu przez państwowe, chińskie banki, często trafiają do krajów, które nie mają jak zwrócić pożyczek. Chroniąc je przed bankructwem, Chiny ratują więc przy okazji własne pożyczki i własne instytucje finansowe.
Warunki udzielania pożyczek są jednak drakońskie. Jednym z problemów jest oprocentowanie – średnio 5 proc. – podczas gdy w przypadku pożyczek MFW jest to 2 proc. O ile jednak Fundusz uzależnia wsparcie od przeprowadzenia reform rynkowych czy walki z korupcją, Chińczycy takich warunków nie stawiają. Interesuje ich natomiast pogłębienie zależności danego kraju od Pekinu. Aby to osiągnąć, pożyczki są udzielane w juanach. Ponieważ chodzi o walutę, która nie jest w pełni wymienialna, beneficjenci nie mają innej możliwości, jak kupować za otrzymane środki chińskie usługi lub produkty.
Ale to tylko początek. Inaczej niż w przypadku MFW wsparcie jest udzielane na podstawie umów dwustronnych, a nie wielostronnych. Ich treść pozostaje więc tajemnicą. Dzięki temu Chiny mogą narzucić zapisy, które uzależniają obce rządy od Pekinu.
Biden, Putin, czy Xi?
„O kształcie świata na dziesięciolecia zdecydują politycy, którzy mogliby być na emeryturze – 80-letni Joe Biden, 70-letni Władimir Putin i 69-letni Xi Jinping. Kluczowe staje się pytanie już nie tylko o ich wizje globalnego ładu, ale o to, któremu wiek najdłużej pozwoli wcielać je w życie” – pisze Jędrzej Bielecki w magazynie „Plus Minus”.