Nasz kraj zaczyna tracić w Unii grunt pod nogami. W poniedziałek w Wersalu spotkają się przywódcy Francji, Niemiec, Włoch i Hiszpanii. Najprawdopodobniej poprą Donalda Tuska na drugą kadencję na czele Rady Europejskiej. To będzie wstęp do poparcia Polaka już przez wszystkie kraje UE w Brukseli w czwartek. Nasz rząd, który postawił na Jacka Saryusza-Wolskiego, znalazłby się wówczas w bezprecedensowej izolacji.
Z sondażu „Rzeczpospolitej" wynika zresztą, że tylko 27 proc. Polaków widzi Saryusza-Wolskiego na czele Rady Europejskiej. 54 proc. woli Tuska a 19 proc. – innego kandydata.
Ale z Wersalu mogą dojść także inne bardzo niepokojące sygnały dla Polski. Ambicje Francuzów, gospodarzy szczytu są poważne. – Chcemy wylansować nową dynamikę polityczną, która pozwoli przywrócić wiarę w Europę – mówią źródła w Pałacu Elizejskim.
Kilka dni temu przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker przedstawił pięć opcji przyszłego rozwoju Unii, od utrzymania status quo po budowę struktur całkiem federalnych. W Wersalu „wielka czwórka" postawi na opcję trzecią: budowę Unii wielu prędkości, w której grupa krajów „o większych ambicjach" będzie mogła we własnym gronie pogłębić współpracę w wybranych dziedzinach. Na początek mowa jest o obronie, polityce azylowej, ale także tzw. unii kapitałowej. Francuzi naciskają też na pogłębienie strefy euro.