W czasie weekendu do Serbii przyjechało kilkanaście tysięcy obywateli sąsiednich państw, by zaszczepić się przeciw covidowi.
– Dostarczamy nasze szczepionki wszystkim za darmo – oświadczył prezydent Aleksandar Vučić.
Długie kolejki ustawiły się m.in. przed centrum wystawowym w stolicy, jednym z miejsc, gdzie szczepiono przyjezdnych z Macedonii Północnej, Bośni i Hercegowiny czy Czarnogóry. – Dla mnie to nadal jedna ojczyzna, nie ma różnicy czy Bośnia czy Serbia. To nie ma znaczenia – powiedział dziennikarzom stojący w kolejce Zoran Dodić z Bośni właśnie.
Pokochać Chiny
Już mniej więcej od połowy marca Belgrad dyskretnie namawiał Serbów mieszkających w sąsiednich państwach, by przyjeżdżali i szczepili się. Ale w weekend zaproszono wszystkich chętnych obywateli sąsiednich państw, mimo że sama Serbia cały czas chce wprowadzić blokadę granic i możliwość wjazdu tylko po okazaniu ważnego testu na covid.
W ciągu ostatniego półtora miesiąca serbskie władze również rozsyłały do sąsiednich krajów własne zapasy szczepionek, a są one niemałe. Oprócz niewielkich dostaw z UE czy poprzez oenzetowski program COVAX Belgrad zapewnił sobie kilka milionów dawek chińskiej Sinpopharmy i rosyjskiego Sputnika V. Wsparcie Pekinu już przełożyło się na miejscową politykę. Według badań opinii publicznej 75 proc. Serbów uważa, że to Chiny najbardziej pomogły krajowi w czasie pandemii, gdy na UE wskazuje tylko 3 proc. Ponad połowa mieszkańców Serbii nie chce już do Unii.