– Po upływie czasu koniecznego na utworzenie nowego rządu, dokonaniu ocen i konsultacjach z partnerami negocjacje na temat zniesienia sankcji rozpoczną się przed końcem listopada – zapowiedział w poniedziałek Said Chatibzadeh rzecznik irańskiego MSZ.
Była to natychmiastowa odpowiedź na nową inicjatywę USA, Niemiec, Wielkiej Brytanii i Francji w sprawie międzynarodowego porozumienia atomowego z Iranem (JCPOA) z 2015. Prezydent Biden spotkał się z liderami tych państw w Rzymie przy okazji obrad G20. We wspólnym komunikacie mowa jest o „wyraźnym zobowiązaniu prezydenta Bidena do przestrzegania przez USA postanowień JCPOA tak długo, jak czynić to będzie Iran". Chodzi o zobowiązanie Teheranu do rezygnacji z wojskowego programu jądrowego w zamian za stopniowe znoszenie sankcji gospodarczych.
Wspólne oświadczenie z Rzymu oznacza, że spełniony został jeden z zasadniczych warunków Teheranu rozpoczęcia negocjacji w postaci deklaracji prezydenta USA, iż Waszyngton nie wycofa się powtórnie z porozumienia, tak jak uczynił to Donald Trump w trzy lata po jego zawarciu. Pozostali sygnatariusze, a więc trzy państwa europejskie oraz Rosja i Chiny, starali się utrzymać je przy życiu. Wraz z wyborem w czerwcu konserwatywnego prezydenta Ebrahima Raisiego zamarły jednak wszelkie kontakty Teheranu w sprawie JCPOA. Zawieszono także rozmowy w Wiedniu.
Teheran nie rezygnował nigdy z warunków wstępnych w postaci uprzedniego zniesienia sankcji i odmrożenia wielomiliardowych irańskich aktywów w USA. Dodał też nowy w postaci zapewnienia, że Waszyngton Bidena nie pójdzie w ślady Trumpa. – Wszystkie warunki są nadal na stole, ale decyzja Teheranu o powrocie do rozmów w Wiedniu świadczy, iż przywódcy Iranu zrozumieli, że czas na dyplomację nie jest nieograniczony i alternatywą może być jedynie otwarty konflikt mający zapobiec uzyskaniu przez Iran broni jądrowej – mówi „Rz" Gunter Mulack, szef Niemieckiego Instytutu Orientalnego.
Postępy irańskiego programu wzbogacania uranu obserwuje z napięciem Izrael. – Jeżeli USA, Europie i pozostałym mocarstwom nie uda się porozumieć z Iranem, nie zostanie nam nic innego, jak uderzenie na Iran, i to do końca tego roku – twierdzi Tzachi Hanebi, były minister i czołowy deputowany opozycyjnego Likudu. W parlamencie czeka projekt ustawy o przeznaczeniu 5 mld szekli (1,5 mld dol.) z bieżącego budżetu na koszty takiego ataku.