Ewakuacja z Kabulu. Zdążyć przed wtorkiem

Na lotnisku w Kabulu trwają przygotowania do ewakuacji ostatnich 5 tys. cywilów. Amerykanie wywożą już swój sprzęt wojskowy oraz żołnierzy.

Aktualizacja: 29.08.2021 21:10 Publikacja: 29.08.2021 18:22

Uzbrojone patrole talibów zastąpiły Amerykanów na ulicach Kabulu

Uzbrojone patrole talibów zastąpiły Amerykanów na ulicach Kabulu

Foto: AFP, Aamir Qureshi Aamir Qureshi

Pozostały już tylko godziny do zakończenia ewakuacji z lotniska w Kabulu. Jest to najbardziej niebezpieczna faza całej operacji. Amerykanie liczą się z kolejnym atakiem w okolicach lotniska, gdzie wciąż koczują tysiące ludzi.

Zgodnie z sobotnią oceną amerykańskich służb wywiadowczych z kolejnym atakiem samobójczym ISIS należy się liczyć w następnych 24–36 godzinach. W kontekście tych informacji prezydent Biden zapowiedział, że piątkowy atak z użyciem drona na bojowników ISIS-Ch (Państwo Islamskie Prowincji Chorasan) „nie będzie ostatni". Jak twierdzi Pentagon, zginęło w nim dwóch przywódców ISIS-Ch. Amerykanie nie podają ich nazwisk, co skłania wielu komentatorów do opinii, że był to atak wyłącznie o charakterze odwetowym na dość przypadkowych bojowników, którzy mogli nie być organizatorami czwartkowego zamachu samobójczego przed jedną z bram lotniska w Kabulu.

Zginęło w nim 13 Amerykanów oraz co najmniej 170 Afgańczyków. Wśród amerykańskich ofiar są dwie żołnierki z oddziałów specjalnych chroniących lotnisko i zajmujących się wyławianiem obywateli USA z tłumu wokół bram lotniska.

Nie ma miejsca dla wszystkich

Ta samobójcza akcja zmusiła Amerykanów nie tylko do znacznego wyhamowania ewakuacji zwłaszcza obywateli USA. „Wzywamy obywateli amerykańskich do opuszczenia okolic lotniska, w tym okolic jego południowej bramy, sąsiedztwa budynku nowego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i bramy w pobliżu stacji benzynowej Pandżiszir" – brzmiał komunikat amerykańskiej ambasady. Oznacza to, że Amerykanom nie uda się ewakuować wszystkich swych obywateli. Ich liczbę w Afganistanie ocenia się jeszcze na około 600 osób.

W toku całej operacji udało się wywieźć ponad 110 tys. Afgańczyków oraz obywateli innych państw. Tymczasem według niektórych ocen uprawionych do ewakuacji było w sumie dwa i pół raza więcej.

W ostatnich dwóch dniach zmniejszyła się znacznie liczba osób ewakuowanych. Z informacji Pentagonu wynika, że w ciągu doby do niedzieli rano na pokładach amerykańskich maszyn wywieziono zaledwie 1200 osób. Równocześnie rozpoczęto ewakuację amerykańskich żołnierzy oraz sprzętu wojskowego. Ostatnia amerykańska maszyna powinna odlecieć we wtorek przed północą.

Samo lotnisko zostało po ataku ISIS otoczone przez oddziały talibów.

– Talibowie czynią wszystko, by nie dopuścić do kolejnego ataku w ostatnich godzinach ewakuacji. Stali się więc w tej chwili na krótko sojusznikami Amerykanów. Brzmi to dziwnie, ale tak właśnie się stało – mówi „Rz" Rolf Tophoven, niemiecki ekspert od terroryzmu. Jego zdaniem odpowiedzialna za czwartkowy atak samobójczy ISIS-Ch jest organizacją liczącą od 500 do 1500 bojowników, w dużej mierze niedobitków z Syrii i Iraku. –Mają komórki w całym kraju i są zagrożeniem dla talibów, zwłaszcza w pierwszym okresie konsolidacji przez nich władzy – dodaje.

Francja pozostaje na scenie

W miarę jak dobiega końca ewakuacja, gasną nadzieje czekających jeszcze na odlot. Ożyły nieco po deklaracji prezydenta Macrona, który oświadczył w sobotę, że Francja nawiązała wstępne rozmowy z talibami na temat przedłużenia operacji po wycofaniu się Amerykanów. Miałby w niej uczestniczyć Katar.

Równocześnie w poniedziałek Francja i Wielka Brytania zaproponują na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa ONZ utworzenie strefy bezpieczeństwa w Kabulu w celu ochrony operacji humanitarnych. Macron odwiedził już Irak, gdzie w sobotę jako jedyny przedstawiciel Zachodu uczestniczył w Bagdadzie w regionalnej konferencji bezpieczeństwa współorganizowanej przez Francję. Zapowiedział tam, że francuskie oddziały pozostaną w Iraku nawet po wycofaniu się USA.

Słowa te zostały przyjęte przez niektórych komentatorów jako gotowość Paryża do wejścia w buty Waszyngtonu na Bliskim Wschodzie. – Obecności prezydenta Macrona w Bagdadzie nie skrytykowano we Francji. Opinia publiczna jest w większości przekonana, że Francja ma do odegrania rolę w regionie – mówi „Rz" Mathias Vanesse, były dziennikarz BBC z Paryża. Jak wynika z błyskawicznego sondażu „Le Figaro", 60 proc. respondentów pozytywnie ocenia inicjatywę prezydenta.

Inne są oceny prezydenta Joe Bidena w USA. Według niedawnego sondażu Suffolk University na zamówienie „USA Today" poparcie dla niego spadło do najniższego poziomu 41 proc.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1089
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1087
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1086
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1085
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1084