Przyjacielski uśmiech to standard podczas takich spotkań. Donald Trump starał się podkreślić swoje pozytywne nastawienie do Andrzeja Dudy podczas powitania w Białym Domu poprzez sygnały dotykowe, takie jak podanie dłoni tylko z lekką dominacją, poklepywanie po dłoni, poklepywanie po ramieniu, utrzymanie dłoni na dłoni Dudy, a potem na jego przedramieniu przez czas dłuższy niż 7 sekund.
Najważniejsze jest jednak nie to co, chciał pokazać Donald Trump w pierwszych minutach spotkania, tylko jak pewne zachowania były odbierane przez nas podświadomie. Położenie rąk na ramieniu jest bardzo silnym gestem. Dłoń znajduje się bowiem blisko twarzy. Blisko są również ciała rozmówców i ich głowy, a skoro głowy to również zęby. Mimo że jesteśmy socjalizowani, to nadal wiele w nas ze zwierząt. Szybko więc odbieramy, kto decyduje o pewnych zachowaniach czyli realnie jest ważniejszy, a kto na to pozwala. Oznacza to, że podświadomie również my, Polacy, odbieramy takie poklepywanie i zbliżanie się do polskiego prezydenta, jako sygnał dominacji amerykańskiego przywódcy.
Dodatkowo Donalda Trumpa zdradzało to, gdzie i w jakiej formie kładł dłoń na ramieniu Andrzeja Dudy. Wystarczy bowiem kilka – kilkanaście centymetrów różnicy, aby ten sam gest został odebrany jako dominacja a nie chęć przytulenia się, czyli gest serdeczności.
Co było widać w zachowaniu prezydentów przed rozpoczęciem półgodzinnego spotkania w cztery oczy?
Preludium spotkania z amerykańskimi prezydentami w Białym Domu jest sesja zdjęciowa dla dziennikarzy. Amerykański prezydent siedzi wówczas po prawej stronie, a gość po lewej. To standard wynikający z protokołu dyplomatycznego. Najczęściej prezydenci udają, że rozmawiają ze sobą i podają sobie dłoń. Dopiero potem rozpoczyna się właściwe spotkanie. O jego oficjalnych efektach informuje się opinię publiczną podczas konferencji prasowej. Tym razem pierwsza sesja odbyła się przed wejściem do Białego Domu. Widać było spokój i opanowanie pary amerykańskiej i silne pobudzenie Polaków. Mniejsze u pani prezydentowej. Stres i podekscytowanie spowodowało, że prezydent Duda nieco się pogubił podczas ustawiania się do zdjęcia. Moim zdaniem nie został dobrze przygotowany do procedury. Za to odpowiadają jego ludzie od protokołu dyplomatycznego.
Donald Trump zdradza nastawienie do swoich gości, do spotkania z nimi, albo do tego, co będzie omawiane na wiele sposobów. M.in. przez odpowiednie ukierunkowanie głowy i długość czasu poświęconego na kontakt wzrokowy. Im bardziej go ktoś irytuje, denerwuje, tym rzadziej na niego patrzy. Ponadto przez rozstawienie nóg i ułożenie stóp. Im jest szersze, tym bardziej Donald Trump chce pokazać dominację i pewność siebie. Najszerzej moim zdaniem ułożył nogi podczas spotkania z Barackiem Obamą, kiedy był jego gościem jako prezydent – elekt. Już wygrał wybory, już czuł się gospodarzem, a nadal pozostawał gościem w Białym Domu. Chciał zademonstrować, że to on jest w tym momencie najważniejszy. Ważne jest także ułożenie dłoni. Według mnie amerykański prezydent nauczył się jeszcze w latach 80. systemu komunikacji niewerbalnej, który propagował Allan Pease – ekspert języka ciała rodem z Australii. W większości przypadków Trump układa dłonie w geście startowym tzw. wieży. Dłonie stykają się wówczas opuszkami palców. Gest ten ma sygnalizować pewność siebie i kontrolowanie sytuacji. U Trumpa przyjmuje on różne wersje, ale nawet on zdradza swoje emocje. Im mocniej naciska on dłonią na dłoń, tym bardziej zdradza swoje zdenerwowanie. W przypadku polskiego prezydenta sygnalizował pewność siebie. Warto zwrócić uwagę także na ukierunkowanie kolana. Amerykański prezydent sygnalizuje pozytywne nastawienie ukierunkowując stopę i kolano na partnera rozmowy. Towarzyszy temu często odchylenie całego ciał w stronę rozmówcy. I wreszcie zmniejszenie dystansu. Kiedy Trump lubi kogoś lub dobrze się z nim czuje, to wówczas przybliża się delikatnie do tej osoby. Siedzi płycej, a jego nogi – lub, rzadziej, całe ciało - przysuwają się do gościa Białego Domu. Najlepiej widać to podczas spotkań z prezydentem Francji i kanclerz Niemiec, choć w obu przypadkach tylko podczas „luźnych konwersacji”.