W programie wizyty Baracka Obamy w Indiach, która odbędzie się na początku listopada, przewidziano odwiedziny w Złotej Świątyni w Amritsarze, najświętszym przybytku sikhów. Przed wejściem do niej każdy musi włożyć nakrycie głowy. Doradcy prezydenta doszli do wniosku, że zdjęcia Obamy w turbanie mogłyby wywołać w USA nową falę plotek o jego ukrywanej wierze w Allaha.
Po zamachach 11 września 2001 r. wielu sikhów z USA padło ofiarą napaści, gdyż brano ich za muzułmanów, mimo że sikhizm nie ma nic wspólnego z islamem. – Obama nie pojedzie do Amritsaru. Nakrycie głowy to jedna kwestia, ale są też inne, logistyczne problemy – powiedział amerykański dyplomata pragnący zachować anonimowość.
Sikhowie ze stanu Pendżab, gdzie znajduje się Amritsar, są rozczarowani. – Obama byłby u nas mile widziany. Mógłby po prostu włożyć czapkę – powiedział Gurubachan Singh, zarządca Złotej Świątyni. Sikhowie podkreślają, że chcą zrobić wyjątek dla prezydenta USA, gdyż włożenie czapki nie wystarcza zwykłym gościom, by wejść do gmachu. Ważny jest bowiem rytuał wiązania turbanu wokół głowy. Dlatego turyści kupują przed wejściem chusty, które wiążą zgodnie z instrukcjami, i dopiero wtedy są wpuszczani do środka.
W sondażu przeprowadzonym w USA w sierpniu 24 proc. osób stwierdziło błędnie, że Obama jest muzułmaninem. Pogłoski te biorą się z faktu, że na drugie imię ma Husein. Nadano mu je na cześć jego kenijskiego dziadka Husein Onyango Obamy. Choć dziadek był muzułmaninem, jego syn – ojciec prezydenta Barack Husein Obama senior – odrzucił islam.
Kształcił się w szkole anglikańskiej, a potem deklarował się jako niewierzący. Obecny prezydent przyjął chrzest w 1988 r. i przez dwie dekady był aktywnym członkiem jednego z Kościołów protestanckich.