Włoska minister turystyki Michela Brambilla w ramach akcji „Włochy przyjazne zwierzętom” wysłała wszystkim burmistrzom rozporządzenie, które znosi dotychczasowe zakazy wstępu dla zwierząt pod opieką w miejscach publicznych poza szpitalami i szkołami. Właściciel musi jednak trzymać czworonoga na smyczy, a ptaszka w klatce, mieć też przy sobie łopatkę, woreczek plastikowy i środki czystości na wypadek, gdyby ulubieniec się w miejscu publicznym wypróżnił.
Wszyscy ci, którzy nadal w swoich restauracjach, hotelach czy sklepach nie chcą widzieć zwierząt, będą musieli się starać o specjalne pozwolenie, a przedtem napisać podanie i je dobrze uzasadnić. Inaczej muszą się liczyć z grzywną.
Teraz wszystko w rękach burmistrzów. Ci mogą rozporządzenie przyjąć lub odrzucić, nie konsultując się z rajcami. Propozycji przyklasnęli właściciele zwierząt, a aż 40 proc. Włochów trzyma w domu co najmniej jedno. Co więcej, ośmiu na dziesięciu Włochów uważa, że takie zwierzęta są prawdziwymi towarzyszami życia człowieka. Ze szczególnym entuzjazmem na propozycję zareagowali mieszkańcy domów opieki i więzień, gdzie jak dotąd zwierząt trzymać nie mogli.
Wspierają ich fachowcy od rehabilitacji zdrowotnej i społecznej. A pani minister jest przekonana, że tak przyjazna zwierzętom Italia przyciągnie dodatkowych turystów. Dlatego zaproponowała, by w miejscowościach nadmorskich burmistrzowie wyznaczyli plaże, na których można się opalać i kąpać w towarzystwie czworonogów.
Brambilla to płomiennowłosa piękna twarz i najdłuższe nogi rządu Berlusconiego. Dotarła do finałów Miss Italia, a w 1986 r. zdobyła tytuł Miss Elegancji. Skończyła filozofię i zrobiła karierę jako dziennikarka. Mieszka w Caloziocorte pod Lecco. Kocha zwierzęta. Trzyma cztery konie, dwa osły, siedem kóz, 25 kotów, 14 psów i ponad 200 gołębi. Dwa tygodnie temu rozpętała kampanię przeciw polowaniom. Stoi na czele założonej przez siebie w 2002 r. Włoskiej Ligi Obrońców Praw Zwierząt.