Szefowa Frontu Narodowego Marine Le Pen i lider Frontu Lewicy Jean-Luc Mélenchon mogą liczyć razem na 30 proc. głosów. Podzielą je między siebie niemal po połowie. Kandydat komunistów na krótko przegonił swą rywalkę, ale w ostatnich sondażach pani Le Pen znów wysunęła się na prowadzenie z 16 proc. poparcia (Mélenchonowi dawano 14, 5 proc.).
Na antysystemowych kandydatów głosować chcą Francuzi, mający dość zabetonowanej sceny politycznej, zdominowanej przez Unię na rzecz Ruchu Ludowego Nicolasa Sarkozy'ego i socjalistów Francois Hollande'a. Popierany przez komunistów Mélenchon wzywał wprost do obywatelskiej rewolty, zdobył serca Francuzów buntujących się przeciw osz- czędnościom narzuconym przez kryzys i przez Brukselę. Hollande musi ostro skręcić w lewo przed drugą turą, jeśli chce pozyskać jego elektorat.
Założyciel Frontu Narodowego Jean-Marie Le Pen w 2002 roku zbulwersował Francję, przechodząc do drugiej tury. Jego córka na to nie liczy, ale chce zdobyć więcej niż 16, 8 proc., jakie uzyskał wtedy jej ojciec. Daleko jej do jego elokwencji, ale udało się jej oddemonizować partię uważaną za rasistowską i antysemicką. Choć Jean-Marie Le Pen rozszyfrowuje inicjały prezydenta jako „narodowy socjalista", przed drugą turą Sarkozy musi o tym zapomnieć, by przekonać do siebie wyborców FN.