Premier Antonis Samaras, który zabiega o wydłużenia o dwa lata terminu na przeprowadzenie bolesnych reform, wrócił do Aten z niczym. Przywódcy najsilniejszych krajów UE zapewnili, że chcą, aby Grecja pozostała w strefie euro, ale dali jasno do zrozumienia, że wszystko zależy od samych Greków. Aby rozmawiać o jakichkolwiek ulgach, Grecy muszą najpierw przeprowadzić wszystkie uzgodnione reformy, a testem, czy się z nich wywiązują, będzie wrześniowy raport tzw. trojki (Komisji Europejskiej, Europejskiego Banku Centralnego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego.)
– Kiedy będziemy mieli raport i zostaną potwierdzone postępy, Europa zrobi, co trzeba – podkreślał w sobotę po spotkaniu z greckim przywódcą prezydent Francji. Chociaż Francois Hollande zapewniał, że Grecja musi pozostać członkiem strefy euro, a Grecy powinni mieć szansę złapać trochę oddechu w czasie reform, jego gość mógł się czuć zawiedziony. Socjalistyczny prezydent, który podczas kampanii wyborczej przekonywał, że walka z kryzysem nie może polegać jedynie na cięciach i musi jej towarzyszyć stymulowanie gospodarki, był bowiem ostatnią deską ratunku dla greckich władz.
Grecja, która znalazła się na skraju bankructwa, funkcjonuje jedynie dzięki międzynarodowej pomocy o wartości 240 miliardów euro. Zgodnie z umową Ateny do 2014 roku muszą zmniejszyć deficyt budżetowy z ponad dziewięciu do trzech procent PKB. Porozumienie zakłada, że w najbliższych dniach grecki rząd przedstawi plan oszczędności na 11,5 miliarda euro, które mają być wprowadzone w ciągu dwóch kolejnych lat. Dopiero, gdy to zrobi, może liczyć na pozytywną ocenę trojki i kolejną transzę pieniędzy niezbędnych do wypłaty pensji pracownikom sektora budżetowego i świadczeń socjalnych.
– Jestem pewien, że możemy osiągnąć wyznaczone cele i spełnić złożone obietnice. Zmniejszyć deficyt, zadłużenie i dokończyć reformy strukturalne – zapewniał Samaras w Paryżu.
Ale coraz więcej ekspertów i polityków przyznaje, że do zrównoważenia greckich finansów potrzebne są cięcia wydatków nawet o 3,5 miliarda euro większe, niż wcześniej szacowano. A to może oznaczać kolejny szok dla społeczeństwa i greckiej gospodarki, która już piąty rok z rzędu znajduje się w głębokiej recesji. Dlatego greckie władze postanowiły poprosić UE i międzynarodowe instytucje o wydłużenie czasu na przeprowadzenie niezbędnych cięć.