Poszło o to, że grupa ortodoksyjnych Żydów odmówiła zajęcia miejsc sąsiadujących z fotelami zajmowanymi przez kobiety. Podobne incydenty opóźniły wylot kilku rejsowych maszyn do Izraela ("Żydzi nie chcieli siedzieć w samolocie obok kobiet").
Sprawa trafiła do mediów, wywołując poruszenie w Izraelu, gdzie nasila się od lat konfrontacja ortodoksów z obywatelami opowiadającymi się za zwiększeniem dystansu pomiędzy państwem a religią.
Charedim, czyli ortodoksyjni Żydzi, stanowią jedną piątą społeczeństwa i coraz gwałtowniej domagają się respektowania ich religijnych zwyczajów, jak ustanowienie w środkach komunikacji osobnych przedziałów dla kobiet, oddzielnych kas w supermarketach dla kobiet i mężczyzn czy wprowadzenia zakazu dla kobiet śpiewania w obecności mężczyzn.
W sumie jednak ortodoksi znajdują się na przegranej pozycji. Zgodnie z przyjętą w tym roku ustawą za trzy lata charedim otrzymają powołania do wojska, jak wszyscy inni obywatele państwa żydowskiego, z wyjątkiem ludności arabskiej. W Knesecie są już projekty ustaw dotyczących wprowadzenia małżeństw cywilnych czy ułatwień konwersji na judaizm.
Tego chce większość społeczeństwa. 61 proc. Izraelczyków opowiada się za dalszym oddzielaniem państwa od spraw religijnych. Ponad dwie trzecie respondentów organizacji Hiddush, zajmującej się lobbingiem na rzecz państwa świeckiego, jest zdania, że konflikt pomiędzy ortodoksami a resztą społeczeństwa jest największym zagrożeniem wewnętrznym.