Dwa słowa postawiły pod znakiem zapytania intencje księcia Harry’ego. Gdy Tom Bradby w ekskluzywnym wywiadzie dla ITV przed publikacją „Spare” („Zapasowy”, jak zwyczajowo nazywa się drugiego w linii sukcesji syna) pytał Harry’ego, czy mimo wszystkiego, co przeżył, nadal jest zwolennikiem utrzymania monarchii w Wielkiej Brytanii, odpowiedź pada natychmiast: ależ oczywiście!
Książka, która ponoć przez pomyłkę została na dwa dni przed oficjalną premierą opublikowana w Hiszpanii (stąd tyle smakowitych cytatów dla wahających się, czy ją kupić), jest z pewnością tak miażdżącą krytyką najważniejszej rodziny królewskiej Europy, jakiej jeszcze nie było.
Czytaj więcej
Pogrzeb królowej Elżbiety II, choć był dla wielu prawdziwie smutnym wydarzeniem, przyczynił się też do wzrostu przychodów gospodarki tego kraju. Do Londynu zjechały tłumy gości, a ceny hoteli poszybowały w górę. Jednak rodzina królewska przyczynia się do rozwoju turystyki nie tylko przy okazji podniosłych ceremonii.
Szczególną kontrowersję wzbudza opis walk w Afganistanie, w których książę jako pilot Apache’a dwukrotnie brał udział. Wykazał się wówczas niezwykłą odwagą: rząd był przeciw ryzykowaniu życia Windsora.
Ale w „Spare” można przeczytać, że zabił 25 talibów i daje do zrozumienia, że w takich starciach rozróżnienie afgańskich bojowników i ludności cywilnej nie zawsze było wystarczające. Przedstawiciele armii już w piątek zareagowali na to z oburzeniem. Ich zdaniem nie tylko plami to brytyjskie siły zbrojne, ale też naraża Brytyjczyków, w tym samego Harry’ego, na poważne ryzyko zemsty. Dla przypomnienia: Karol III, ojciec księcia, jest zwierzchnikiem sił zbrojnych.