W połowie czerwca ubiegłego roku do szpitala w Świdnicy w woj. dolnośląskim zgłosiła się 33-letnia Anna, która zaczęła źle się czuć, będąc w 19. tygodniu ciąży. Lekarze stwierdzili ciążę obumarłą, jednak zamiast zrobić cesarskie cięcie, podali jej oksytocynę i kazali rodzić martwe dziecko. Wdała się sepsa, a kobieta zmarła.
Zdaniem jej męża sposób postępowania lekarzy może mieć związek z atmosferą po zaostrzeniu prawa aborcyjnego przez Trybunał Konstytucyjny, które weszło w życie w styczniu ubiegłego roku, a m.in. ten przypadek zostanie zaprezentowany w przyszły czwartek w Parlamencie Europejskim. Odbędzie się tam wysłuchanie publiczne przed dwoma komisjami europarlamentu, dotyczące „konsekwencji de facto zakazu aborcji w Polsce”. Jednym z inicjatorów wysłuchania jest Robert Biedroń z Lewicy, przewodniczący Komisji Praw Kobiet i Równouprawnienia. Listę rzekomych ofiar wyroku TK ma przedstawić mec. Kamila Ferenc, prawniczka Fundacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny (FEDERA).
Orzeczenie TK negatywnie wpłynęło na dostępność badań prenatalnych, a nawet traktowanie pacjentek na oddziałach ginekologiczno-położniczych
Dotąd w mediach najgłośniej było o dwóch takich przypadkach. Pierwszy dotyczył Izabeli z Pszczyny w woj. śląskim z września ubiegłego roku, która zgłosiła się do szpitala z żywą ciążą z powodu odpłynięcia płynu owodniowego. Lekarze mieli czekać z opróżnieniem jamy macicy do czasu obumarcia płodu, a w efekcie doszło do sepsy i kobieta zmarła. W wysłuchaniu w PE ma zresztą uczestniczyć szwagierka zmarłej kobiety.
Drugi szeroko omawiany w mediach przypadek dotyczył Agnieszki z Częstochowy, która w styczniu tego roku zmarła, jak uważa jej rodzina, na skutek zbyt późnego usunięcia martwych płodów.