Przed miesiącem została pani przeniesiona do specjalnie utworzonej sekcji w warszawskim Sądzie Okręgowym, do której trafiło dziesięciu tzw. neosędziów, czyli sędziów powołanych po 2017 r. Macie orzekać w sprawach incydentalnych. Czy to awans, czy kara?
Zacznę od tego, że nie ma „neosędziów” i „paleosędziów”. Nie są to określenia języka prawnego. Takie określenia nie występują w aktach prawa polskiego czy aktach prawa międzynarodowego. Nie posługują się nimi także trybunały międzynarodowe. Nie ma mojej zgody na używanie takich określeń, które są pejoratywne, stygmatyzują i prowadzą do obniżenia autorytetu sędziów sprawujących wymiar sprawiedliwości. Są sędziowie i ja czuję się właśnie sędzią. Używanie takich deprecjonujących określeń wpływa negatywnie na postrzeganie sądu przez strony postępowań i jest przejawem braku wzajemnego szacunku.
Czytaj więcej
Pięciu sędziów sekcji XII w Wydziale Karnym Sądu Okręgowego w Warszawie wniosło odwołania na zmianę podziału czynności do Krajowej Rady Sądownictwa.
Wróćmy proszę do pytania. Jak pani odbiera przeniesienie do nowej sekcji?
Odbieram to jako przejaw dyskryminacji i nierównego traktowania grupy sędziów. Zdecydowanie sprzeciwiam się działaniom kierownictwa Sądu Okręgowego w Warszawie, które skutkowały przeniesieniem sędziów powołanych po 2018 r. do nowo utworzonej sekcji. Nie mają one podstawy prawnej w konstytucji, ustawach ani aktach prawa międzynarodowego i naruszają prawa obywateli: zasadę losowego przydziału spraw, fundamentalne prawo obywatela do sądu i gwarancję do rozpoznania sprawy przez niezawisły i bezstronny sąd. Przeniesienie części sędziów do tej sekcji stanowi próbę obejścia przepisów o specjalizacji. Ja na taką specjalizację nie wyrażałam zgody, a zgoda sędziego jest w tym przypadku niezbędnym warunkiem. Orzekając w pionie karnym, jestem uprawniona, żeby orzekać we wszystkich kategoriach spraw, przede wszystkim w sprawach inicjowanych aktami oskarżenia. W tej sekcji takie sprawy nie są przydzielane.