Na uchwałę frankową Izby Cywilnej czeka od dawna wielu frankowiczów i sędziów. Teraz po wyroku TSUE pojawia się wreszcie szansa, że izba zdoła się zebrać, ale zbierała się ona już kilka razy, więc to jeszcze nie gwarantuje podjęcia uchwały. Jak pani prezes ocenia tę szansę?
Pierwsza prezes SN złożyła wniosek o rozstrzygnięcie zagadnień związanych z kredytami frankowymi w styczniu 2021 r., a więc już ponad trzy lata temu. Nie mogę się powstrzymać przed refleksją, że zwłoki w jego rozpoznaniu można było uniknąć. We wrześniu 2021 r. należałam do mniejszości sędziów, którzy w zdaniu odrębnym od wydanego wówczas postanowienia o skierowaniu pytań do TSUE wyrazili stanowisko, że zagadnienia kredytów frankowych są zbyt istotne dla społeczeństwa, aby zamiast ich rozstrzygnięciem zajmować się dobrze znanym sporem wokół wymiaru sprawiedliwości. Wówczas stało się jednak inaczej. Mam więc satysfakcję z orzeczenia TSUE, które zapadło w styczniu tego roku. Ta satysfakcja jest jednak gorzka z powodu znacznej straty czasu. Bylibyśmy niewątpliwie w innym miejscu, gdyby uchwała pełnej izby zapadła w 2021 r. Jestem jednak pełna nadziei, że teraz wreszcie się uda.