Pokazywane na niej prace Jaapa Blonka, Rafała Bujnowskiego, Jurrego, Zbigniewa Libery, Jarosława Modzelewskiego i Danuty Urbanowicz poruszają ważne w różnych epokach zagadnienia polityczne, ale jak to zwykle bywa w przypadku sztuki - z dystansem.
Zobacz galerię zdjęć
- Pomysł na wystawę powstał wiosną tego roku, kiedy prezentowaliśmy w Zderzaku "Identyfikacje" Danuty Urbanowicz, obrazy z lat 70. inspirowane „wydarzeniami marcowymi". Wtedy zamarzyło mi się, żeby obrazy Danuty, utrzymane w tonacji stalowo-szarej, jak mundury milicjantów w PRL, zestawić z obrazami Jurrego Zielińskiego z tamtych lat, pełnymi soczystych błękitów, zieleni i czerwieni – mówi Jan Michalski, autor wystawy.
- Przesłanie wystawy ukazuje obraz Jurrego "Kapelusz na święto" z 1975. Przedstawia on coś, co wygląda jak czerwono-różowy pudding na białym talerzu, z którego wystaje dumnie pawie pióro. Niektórzy nasi historycy sztuki uważają jednak, że to nie pudding, tylko finezyjny wizerunek tej części ciała, na której siedzimy, utrzymany w barwach narodowych polskich. Ja też skłaniam się do takiej interpretacji. "Kapelusz na święto" Jurrego jest kpiną z artystów dworskich. Dworacy, którzy podlizują się władzy, chodzą po ulicach w takich właśnie kapeluszach na głowach. Ale rozmiar tego wspaniałego kapelusza zależy nie tylko od obwodu głowy... Dlaczego? Sens metafory Jurrego jest przaśny i paradoksalny: można żyć z władzą, ale nie należy wchodzić władzy w rzyć, bo wtedy ma się na głowie taki kapelusz - opowiada Jan Michalski.
Dodaje, że ma to odniesienie do bieżącej sytuacji, ponieważ temat pokazany przez Jurrego jest uniwersalny - Każda władza polityczna ma swój dwór i dworaków. Obsypywani zaszczytami i nagrodami, są bardzo śmieszni, kiedy przechadzają się zadowoleni w kapeluszach na święto. Również obecna władza ma swoich dworaków.